Save 13%

Shallow Rivers - Nihil Euphoria (CD)

dark death doom metal, BadMoodMan Music, BadMoodMan Music
List price: 533.33 Р
466.67 Р
You save: 66.67 Р (13%)
Price in points: 700 points
BMM. 065-13 x
In stock
+

The debut album from Moscow band resulted from the years of intelligent work and gigs demonstrates evolution from traditional gothic doom metal to more complicated and heavy music. Besides founder of the band Yury Ryzhov known as current guitarist of Revelations of Rain the line-up includes Vladimir Andreev also known for Revelations of Rain and his project My Indifference To Silence. The musicians succeeded to create an integral work with solid sound and talented arrangements. Old fans of Shallow Rivers will find in «Nihil Euphoria» atmosphere and melodies traditional for the band, and every listener of this album will surely appreciate gloomy and aggressive death doom metal.

Tracklist:
1 Nihil Euphoria 7:49
2 Echoes Of The Fall 8:00
3 Leda And The Swan 7:22
4 The Weeping Lotus Dance 6:08
5 To The Fairest 9:34
6 If Ever I 3:24
7 Down The River To Vortex 10:55
8 Before The Light Fades 6:08

Artist:
Shallow Rivers
Artist Country:
Russia
Album Year:
2013
Title:
Nihil Euphoria
Genre:
dark death doom metal
Format:
CD
Type:
CD Album
Package:
Jewel Case
Label:
BadMoodMan Music
Cat Num:
BMM. 065-13
Release Year:
2013
Barcode:
4627080610408
Country Of Manufacture:
Russia
Review
Terroraiser
9/10

Дебютный альбом московской группы вселяет уверенность в то, что Doom/Death Metal еще может быть совсем не банальным стилем. Хотя все характерные элементы для этой музыки сохранены, однако при этом группа не стесняется использовать смены темпа и настроений - от медленных атмосферных пассажей до вполне забойных проходов. На заре зарождения стиля подобным "грешили" и такие основоположники стиля как My Dying Bride и Anathema, и, на мой взгляд, это более выигрышный вариант чем однообразная долбежка со скоростью похоронной процессии. При этом общая грустно-депрессивная атмосфера остается характерной на протяжении всего альбома, что для поклонников стиля является главным признаком принадлежности коллектива именно к своей категории. Вполне качественный, и главное - нескучный альбом.

Author: Thrashmentor
Review
Mroczna Strefa
6.5/10

Ta okładka kojarzy się raczej jednoznacznie. Nie wiem, czy przed premierą genialnej i zdecydowanie niedocenionej - żeby było śmieszniej - również przez samych autorów "A Natural Disaster" brytyjskiej ANATHEMY jakiś grafik wykorzystał już podobny motyw na potrzeby frontu płyty, ale mam wrażenie, że szyld braci Cavanagh może w świadomości muzyków SHALLOW RIVERS zajmować miejsce poczesne i mimo, że twórcy "Nihil Euphoria" rzeźbią w zdecydowanie death/doom metalowym duchu, niekoniecznie w odniesieniu do zamkniętego przez, powiedzmy, "Silent Enigma" rozdziału. Moskiewski SHALLOW RIVERS gra dość intrygująco. Ich doom metal odznacza się konkretną, masywną ścianą dźwięku, dobytymi z najgłębszych zakamarków trzewi, do których tylko sięga przepona growlami i całkiem gęstym tłem keyboardowym. Partie gitary prowadzącej czerpią jednak wyraźnie z fińskiej szkoły klimatycznego metalu. AMORPHIS, BLACK SUN AEON czy nawet CHILDREN OF BODOM (oczywiście bez aż tak kaskadujących solówek i riffów jak te najszybsze spod kostki Alexi'ego Laiho) przemawiają przez wszystkie wrzucone na debiutancki album Rosjan kawałki, a "The Weeping Lotus Dance" jest prawdziwą powyższego wizytówką. Klawisze, choć całkiem różnorodne, wyraźnie nawiązują do gotyckiej czy art rockowej sceny lat 90. Nim w (przykładowym) "Leda And the Swan" ruszy konkretny, deathowy przemiał w tempie średnim, pod jakim nie zawahałby umieścić podpisu np. Dan Swano, dostałem dialog gitary solowej i keyboardu, jaki natychmiastowo i jednoznacznie przypomniał mi z jednej strony o ARTROSIS czy THE GATHERING, a z drugiej o przedstawicielach starej szkoły polskiego progresywu takich jak ABRAXAS czy COLLAGE. Pod koniec tego samego utworu jest również czysto symfoniczny fragment, więc aranżacyjnie "Nihil Euphoria" oferuje całkiem sporo. Technicznie i realizatorsko również nie ma większego wstydu i trzeba przyznać, że Yury Ryzhov (gitara) i Vladimir Andreev (wokal) zręcznie to wszystko ogarniają, gdyż SHALLOW RIVERS to oficjalnie ich duet i w wyniku podziału pozostałych obowiązków Vladimir przyjął również na klatę funkcję realizatora, więc przysłowiowy szacun. "Nihil Euphoria" został zarejestrowany w My Realm Studio, które wykonało również rzeczoną okładkę, co może robić za pewną ciekawostkę, choć nie od dziś wiadomo, że muzycy metalowi sporą kreatywnością potrafią się wykazać. Jedyne zastrzeżenie mam tu do samym utworów. Nie licząc kilku wyjątków, do których zaliczyć należy bardzo dobry numer tytułowy, "If Ever I" z czystym wokalem, czy zamykający całość, świetnie skonstruowany, zaaranżowany i odegrany utwór instrumentalny pt. "Before the Light Fades", wszystko inne nurza się w takim typowym, gotycko-doomowym, kompozycyjnym spleenie, do którego przyzwyczajało już tysiące wcześniejszych wydawnictw. Wiele kawałków, mimo iż nie pozbawionych zmian tempa czy zabawy formą, zlewa się tu dzięki temu w jedną masę, co niestety zaniża ocenę końcową.

Author: Kępol
Review
Metalship
6.7/10
10.04.2014

Bien que la Russie occupe la "une" médiatique actuellement pour d'autres raisons que des préoccupations musicales, il ne faut pas oublier que le pays possède une scène metal très prolifique. D'ailleurs, dans le milieu du Doom metal, un label russe fait figure de fer de lance dans le milieu, j'ai nommé Solitude Productions / BadMoodMan Music.

Ce fameux label, très connu des fins limiers doomeux nous proposait en 2013 le premier album d'un petit groupe créé en 2007 : Shallow Rivers. Après la sortie d'une première démo durant leur année de création, la formation s'est complètement fait oublier, à cause de changements de line-up incessants. Et c'est donc autour du duo Yury "Dusted Wind" Ryzhov (Revelation of Rain) et Vladimir Andreev (ex Revelation of Rain et On the Edge of the NetherRealm) que s'est construit "Nihil Euphoria". Autant vous dire qu'aux vues de leurs curriculum vitae, les deux protagonistes ont de l'expérience dans le Doom/Death.

Shallow Rivers désigne une rivière peu profonde, on imagine donc facilement que la musique des russes ne sera pas empreinte de noirceur puisque la lumière traverse facilement la fine quantité d'eau. Cependant, aux vues de la pochette et du brouillard persistant, cette lumière bien présente prend des teintes plutôt grisonnantes. Cette couleur se confirme avec la première phrase de l'opus : "Not questioning, What is the meaning of my life ? It's nothing at all".

Dès les premières notes de "Nihil Euphoria", nous savons que l'ambiance sera atmosphérique, avec une grande prédominance du clavier dans les introductions ("Nihil Euphoria", "To the Fairest"). Les guitares reprennent le schéma classique rythmique / soliste pour apporter de la lourdeur à l'ensemble. Mais l'élément le plus pesant provient de l'association des deux voix qui sont très typées "Death" et gutturales à souhait. Une structure sans surprise mais qui a déjà fait ses preuves.

L'album évolue plutôt sur un mid-tempo assez enlevé. On sent énormément l'influence du Death metal dans la composition des Russes ("Echoes of the Fall", Leda and the Swan"). Tous les éléments sont donc réunis pour faire de "Nihil Euphoria" un très bon album. Et pourtant, Shallow Rivers pèche sur certains points, notamment des passages soli au clavier quelques peu hasardeux, en mode sonnerie de téléphone ("Echoes of the Fall"), en mode indus ("Nihil Euphoria") qui gâchent un peu le plaisir alors que les nappes sont très inspirées ("To the Fairest").

Outre ces petites fautes de gouts, il faut avouer tout de même que les deux comparses sont inspirés, particulièrement sur le morceau "If Ever I". La voix claire est très profonde, le mélange guitare claire / clavier est bien pensé, les mélodies se cherchent et s'entrelacent, le tout influencé par le style gothique.

De manière générale, la musique de Shallow Rivers est très riche et originale. En témoigne "Down the River to Vortex" qui représente ce que le groupe sait faire de mieux : nappes de claviers, guitare claire en arpèges, voix gutturale pesante, voix claire grave, tempo déroutant et mélodie parfois surprenante. "Nihil Euphoria" se clôture par un morceau totalement instrumental, la rivière reprend son cours normal, la nature reprend ses droits.

Ce premier opus marque je l'espère, un avancée dans la carrière de ce duo qui nous a déjà démontré son talent dans Revelations of Rain et qui aujourd'hui, nous expose une autre facette avec Shallow Rivers. Malgré quelques petits défauts, ce "Nihil Euphoria" possède des qualités indéniables, qui présagent d’un avenir prometteur pour cette jeune formation.

Author: dark pimousse
Review
Pitchline Zine
7.5/10
08.10.2014

Tanto aquellos que leéis habitualmente Pitchline como aquellos que seguís el panorama Doom metalero en sus diversas vertientes ya os habréis percatado de que el Este de Europa, y más concretamente Rusia, se ha convertido en un referente en cuanto bandas emergentes dentro de este estilo (podéis echar un vistazo a las ediciones de Solitude Productions y del propio subsello BadMoonMan Music, además de visitar las numerosas reseñas que de estas discográficas se han hecho en esta casa).

El hecho es que, en el caso que nos ocupa, nos mantenemos fieles a ciertos patrones totalmente reconocibles que nos van a deslizar entre las devastadas tierras del doom y el death metal desde un punto de vista que sabe capturar la esencia que irrumpió, a principios de los noventa, con una serie de bandas que forjaron un estilo con un sello propio reconocible a lo largo del tiempo. Ya he comentado en más de una ocasión que, a estas alturas, no es fácil salir airoso del trance que supone crear y publicar un disco de un género que lleva más de veinte años vivo. Shallow Rivers consiguen atrapar y revivir el viejo hechizo que sabiamente aunaba las melodías de corte romántico con las que nos azotan desde una directa brutalidad. Como referente, podríamos citar las primerísimas obras de grupos pioneros como My Dying Bride, cuya sombra aun cobija toda una sensibilidad que, por lo visto, todavía es capaz de ofrecer chispazos de creatividad notables, así como las de otros referentes ya inexcusables como Anathema, Opeth o Shape of Despair. La alquimia entre la aspereza y densidad del doom, la pesadez brutal del death metal y la melancólica épica del gothic metal encuentra en este trabajo un equilibrio justo y mesurado que sabe ligar, mediante los estímulos adecuados nuestros diferentes paladares.

Esto, desde luego, no se consigue si el trabajo musical no se sustenta sobre pilares levantados con solidez e inteligencia. Los temas, apropiadamente largos en su mayoría, dado el estilo del que se trata, saben y consiguen conectar y convencer desde las diferentes facetas en las que se muestran, es decir, que los pasajes melódicos logran despertar nuestras emociones más delicadas mientras que los pasajes más puramente death metal, con la profundamente gutural voz de Vladimir Andreev al frente, empatizan de inmediato con nuestro más primario e irracional instinto de odio y destrucción. Podéis probar con cortes como “Leda and the swan”, con un comienzo realmente poderoso construido sobre un adictivo riff, “To the fairest”, un ejemplar cocktail de agresividad y epopeya progresiva, o “Down the river to vortex”, el más doom y catártico, tres piezas que condensan a la perfección todo de lo que venimos hablando.

Sin lugar a dudas estamos ante un debut notable que saciará el apetito de los incondicionales de este género dentro del espectro extremo y que, a los no tan incondicionales, les hará, cuando menos, reconocer sus muchas virtudes.

Author: Jaime Fernandez
Review
Metalizer
4/5

Московский дуэт, состоящий из Юрия Рыжова (Откровения Дождя) и Владимира Андреева (Откровения Дождя и My Indifference To Silence), объединили усилия, чтобы создать другой проект под вывеской Shallow Rivers и представить в нём сплав doom/death и dark метала. Не обращая внимания на то, что это дебютная работа музыкантов, в их профессионализме не стоит сомневаться, поскольку он уже давно доказан на деле в творчестве вышеупомянутых коллективов. Подобная ситуация обычно подразумевает формирование иной музыки, но не в этот раз. Работа весьма близка по духу этих групп, однако она отличается повышенным динамизмом и именно частичка присутствующего в ней дарка заставляет держать слушателя в постоянном напряжении.
"Nihil Euphoria" словно преследует единственную цель: стать идеальным саундтреком для дождливых осенних дней. Гитарные виражи способны производить непрерывный поток мелодичных линий, переводящие музыкальную подложку в настоящую печаль и меланхолию, которые впечатываются в идеально сложенный по художественному построению буклет диска. Заглавный трек знакомит нас без предисловий, при всей своей безупречной красоте впадая в водоворот пессимизма и опустошённости. Медленная, тяжёлая гребля одинокого лодочника в тумане, изображённого на обложке и привлекающего наш взор, слышится сквозь трек, где визуальное воображение предлагает даже представить мягкое плескание воды. Импульсивное погружение в звучание произведения происходит постепенно, последовательно между гневом и меланхолией этого раскачивающегося маятника, который содержит восемь ценных жемчужин, но чтобы их обнаружить и вытащить на поверхность, надо глубоко нырнуть.
Атмосфера пластинки постоянно меняется, как течение сезонов, за летом следует осень, а после – зима и весна, что характеризует круговорот жизненного цикла. Тем не менее, на диске присутствует контакт со слушателем, отражающий частые изменения настроения, что делает релиз таким эпичным. Диск является, прежде всего, манифестом трагизма, движущимся к осмыслению созерцания бытия. Чёрные ритмические штрихи отсылают к постоянному раздумью о законах природы. Струны гитары с беспокойством вибрируют, как души слишком рано отошедшие в мир иной, так и не нашедшие себе покоя. Альбом непрерывно раскачивается между смертью и обречённостью, это и есть ничтожная эйфория.
Гроулинг заставляет нас пройти через мир печали, страданий, депрессии, тайн, ненависти и разорения. Величие высокопарных музыкальных конструкций выглядит одновременно мрачным и блестящим великолепием, но релизу не хватает оригинальности, даже учитывая тот факт, что с музыкальной зрелости диск выглядит вполне убедительно. С технической стороны звук отшлифован и выстроган. Shallow Rivers имеет потенциал, вот только жаль, что проект прикован к границам жанра, в котором уже всё сделано. Релиз предоставлен BadMoodMan Music.

Author: Валентина Pantera Катышева
Review
Pro-Rock #109
8/10

Shallow Rivers е про-ект на двама добре познати музиканти из руските дуум метъл среди. Става дума за Юрий Рыжов от Откровения Дождя и Владимир Андреев от My Indifference To Silence (екс Откровения Дождя). Имайки предвид групите, в които двамата участват и са участвали, очаквах Nihil Euphobiaда е творба с високо качество и точно това и получих от този дебют. Доброто преливане между меланхолия и ярост, интересните кийбордни партии и запленяващите композиции съвсем естествено поставят този албум между претендентите в двете категории за дуум/дет метъл дебют и албум на дуум/дет метъл сцената.
За фенове на Откро-вения Дождя, Vin De Mia Trix

Author: Svarog
Review
Forgotten Path
5/10

Shallow Rivers was formed in 2007 by ex-members of Откровения Дождя. A demo was released two years later and now we can listen to their debut album. “Nihil Euphoria” has a slight hint of Gothic elements and a great emphasis on melodies that create a melancholic atmosphere. There’s very little influence from the previous project Откровения Дождя, which produce quite a Gothic atmosphere and included female vocals. Unfortunately, the singer passed away in 2012, so the debut album of Shallow Rivers was released by the remaining two members.
I have to admit that I would often confuse Novembers Doom with October Tide or Lethian Dreams with Draconian. It’s just that Death/Doom Metal bands based on the use of melodies never left a lasting impression on me, so I didn’t know if a band sounded good or bad in the general context of the genre. I believe that the overwhelming use of melodies in this kind of music counteracts and consumes everything else. All that’s left are wheezing guitars, standard growls and an occasional synthesizer, which create a typical atmosphere. “Nihil Euphoria” embodies Death/Doom Metal by bringing out a cold and gloomy atmosphere. The technical side sounds fine, there’s dynamics, compositional changes, but at the same time the music is dull. Just as dull as any track of Novembers Doom. But maybe that’s how it’s supposed to sound. Maybe the pornography of emotions is the most important attribute in music for Death/Doom fans.
“Nihil Euphoria” didn’t present anything innovative, but the listening was pleasantly atmospheric. But, probably that’s what I would say about any other album of this genre.

Author: Bloodie
Review
Hardsounds
7.6/10
02.04.2014

La Russia si dimostra sempre più un crogiolo di band dedite ad interscambiarsi vicendevolmente i rispettivi membri per dar vita a side projects di grande valenza che, purtroppo, difficilmente avremo la possibilità di vedere dal vivo visto che con solo due membri sono soliti suonare tutti gli strumenti. Considerando che i protagonisti in questione sono Yury Ryzhov (attualmente nei Revelations Of Rain, miglior band doom/death della grande madre Russia a detta di chi scrive), e Vladimir Andreev (producer del disco ed ex chitarrista dei Revelations Of Rain ora nei My Indifference To Silence, altro project notevole e già censito su queste pagine), ne consegue che conclamato è l'amore per il doom/death metal arricchito da un piglio rock tellurico - "Leda And The Swan" - aggressivo e drammatico - "Hoes Of The Fall" (con tanto di crescendo finale a là Behemoth) - con chitarre malinconinche alla Swallow The Sun/November's Doom; e anche dell'ottimo gothic che amplifica la componente malinconica tramite le tastiere - "If Ever". Nella parte finale del disco cala leggermente l'ispirazione, la band si rintana nel manierismo perdendo parte delle qualità che rendono articolate, rocciose e più godibili le prime tracce, rallentando i ritmi e facendo collimare l'esecuzione con il funeral doom, permettendo alla malinconoia di subentrare alla malinconia. Considerate le potenzialità dimostrate nelle prime sei tracce (la produzione non è il massimo), è un vero peccato che la band non abbia saputo tenere alta l'ispirazione per tutta la durata del disco, avrebbero dato vita ad un piccolo capolavoro; nella musica come nella vita è di fondamentale importanza sapersi accontentare, ne consegue che sei brani di gran livello su otto in totale sono un bel traguardo per un esordio.

Grande disco di gothic doom death per gran parte della durata.

Author: Igor Fanelli
Review
Spirit of Metal
21.12.2013

Fondé en 2007, Shallow Rivers sort une démo en 2009 puis attend 2013 pour nous offrir son premier album, la formation étant sans doute ralentit par un certain nombre de changements au sein de son line-up (on notera notamment le décès d'Ekaterina, qui chantait sur la démo). Le groupe est désormais un duo composé de Yury Ryzhov, guitariste chez Revelations of Rain et de Vladimir Andreev, ancien chanteur de la formation précitée, et sort donc son premier album chez BadMoodMan Music.

Le Doom Death que nous propose Shallow Rivers combine puissance, émotion et modernité. Puissance, car les musiciens russes savent donner à leur musique une dimension assez agressive qui s'exprime régulièrement tout au long de l'album, et qui ne surprendra sans doute pas les amateurs de Revelations of Rain. Ainsi des morceaux comme Leda and the Swan ou The Weeping Lotus Dance séduisent par leur orientation plus axée Death Metal qui si elle reste très mélodique et mesurée, ce qui poussera probablement certains à regretter qu'elle n'ait pas été poussée plus loin, apporte à l'album efficacité et rythme, le rendant de fait très accessible aux personnes peu réceptives au Doom. En outre, le growl de Vladimir Andreev est très réussi et se révèle bien utilisé au sein de l'album, à défaut d'être vraiment original. De même la production est de qualité, comme d'habitude avec le label, et sait mettre en valeur l'aspect massif et puissant des guitares.

Le travail mélodique est également très efficace et peaufiné. L'album comporte son lot de mélodies mémorables et riches en émotion qui s'enchaînent avec fluidité et participent pour beaucoup au charme de l'album. Cependant, à certaines occasions on pourrait peut-être leur reprocher leur manque relatif de noirceur. En effet, bien que la musique de Shallow Rivers évite toute niaiserie intempestive, elle se révèle sans doute moins subtile et équilibrée dans son mélange entre ténèbres et lumière que ne le fait celle de l'(ex)groupe principal des deux musiciens, ce qui d'ailleurs ne déplaira peut-être pas à tout le monde eut égard à la personnalité générale de l'album.

En effet un commentaire similaire s'applique également au chant clair audible sur les titres If Ever I et Down the River to Vortex. Sa dimension assez moderne ne fera pas l'unanimité, mais à titre personnel je ne l'ai pas trouvé énervant et il remplit bien son rôle, offrant à ces deux morceaux situés vers la fin de l'album une atmosphère légèrement différente des autres titres.
Il est intéressant de constater que la question de l'appréciation de cette fameuse dimension "moderne" présente dans l'album se pose également à propos des arrangements au claviers. En effet, si ceux-ci sont la plupart du temps assez classiques (chœurs, cordes et Cie..) bien qu’intelligemment utilisés (on notera par exemple les quelques notes de piano sur le second morceau), ils proposent également sur des morceaux tels que Nihil Euphoria ou Echoes of the Fall une facette plus ouvertement synthétique, qui de fait cristallise bien la personnalité de l'album, en particulier ses éléments risquant de ne pas plaire à tous.. cela étant, elle demeure toutefois relativement restreinte, et ne devrait pas être rédhibitoire.

Pour conclure donc, à défaut d'être un chef d’œuvre ce Nihil Euphoria est un album solide et efficace qui à clairement de quoi convaincre un large publique..

Author: Peacewalker
Review
Femforgacs
8/10
20.03.2014

Ezelőtt pár évvel még azt mondtam volna, hogy a Solitude egy biztos pont. Nem feltétlenül érzem úgy, hogy ők változtak, lehet, hogy én... Tény, hogy a tőlük érkező zenékből mostmár erősen szelektálnom kell, hiszen a cél nem az, hogy "odamondjunk" egy bandának, hanem hogy az az ember írjon a lemezről, akinek legjobban tetszik a szerkesztők közül. Ezúttal például lehet, hogy nem hozzám passzol ez az anyag igazából. Megpróbálok objektívan okoskodni tehát.

A moszkvai társulat 2007-ben startolt el, azóta ez az első lemezük. Négy éve jelentkeztek egy demóval még ezen kívül, és az azon lévő három dal egyike ide is felkerült. Yury "Dusted Wind" Ryzhov az alapító tag (papírforma szerint ő a gitáros), és még egy énekes tartozik a fix felálláshoz Vladimir Andreev személyében. Tulajdonképpen őt tartom a problémás pontnak, mivel nem képes kiszélesíteni egy kicsit sem azt a bizonyos death metal orgánumot, ami számomra pillanatok alatt tömény unalmat idéz elő.
Jó, néha van szövegmondás, de a hörgésből csak nagyon ritkán mozdul el erre arra. Meg egy kicsit énekel... Többet kéne neki szerintem...
A gitár egyébként hangulatos, a szinti is elszőnyegezget, de a fülem várná azt a bizonyos pluszt, ami végülis csak kevéssé érkezik meg.
Az Echoes of the Fallban van az első rövid bepróbálkozás a dal vége felé klasszikusabbnak mondható zongorahangon, de nagyon nem sikerült eltalálni a hangszínt, én konkrétan odapillantottam a telcsimre, mikor felcsendült... Pedig fülessel hallgatom mindig a promóanyagokat.

Mikor a harmadik dalban is meghallottam a szintiszőnyeget, rájöttem, hogy nem csak az énekkel van gond, hanem az eszköztárak általában szegényesek egy picit. Merengőket, a műfajjal ismerkedőket talán még ámulatba ejt ez a fajta zene, viszont, aki már meghallgatott pár death / doom anyagot, az bizony hamar ásítozni kezd. Pedig a Leda and the Swan még tempóban is merész, komolyan kimozdul a ködös tavon ringó csónakban ülő fazon által demonstrált zenei világból. Ez mondjuk azért jól esett.

Az egész anyagra jellemző a kitartott hangok és a riffjáték váltakozása, ez azonban leginkább a The Weeping Lotus Dance tételnél jön elő. A középrészben szaggatott riffek, ide-oda csúszó hangok, majd ugyanez kitartottan. Nem rossz megoldás. És az is jól esett, hogy ez a szám nincs nyakonöntve a szinti - joghurttal. Van ebben is, de nem elejétől a végéig.

Tovább haladva az izgalmak azért még fokozódnak, kimondottan érdekes megoldással operál az ötödik dal, ahol a szaggatott riffelés, a szólógitár és a szintetizátor együttese már - már progresszív izgalmakat okoz. To the Fairest. Ez a dal még tetszett is. Kimondottan.

Alig három és fél perces átvezető jön - feledhető - még a dallamos ének ellenére is. A szintetizátor hangszíntől a hajamat téptem.
A végefelé még lesz két erősebb dal, amiket szívesen hallgatok...

Dobosnak mindkét tag fel van tüntetve a borítón, holott gyaníthatóan gépdob szól. Ami természetesen nem baj, csak nem ártana így írni. Ha mégsem az, hanem élő feljátszás, akkor én kérek elnézést, bár akkor a keverésnél lett csúnyán elgépesítve a hangzása és a tempója - ergo gépdob szól :-D

Na, miután ennyit kukacoskodtam, és objektivitást ígértem... Hmmm... ez egy jó lemez, csak nekem nem tetszik különösebben. Illetve egyesek számára nagyon jó lemez is lehet. Minőséginek minőségi, hallatszik, hogy a témákkal is ellegóztak szépen, de nekem átlagos inkább a To the Fairestet kivéve... Az a dal nagyon ott van. Meg a Down the River to Vortex is.

Nekem nyolc. Legyen nyolc.

Author: Nagaarum
Write a review