Ea - A Etilla (CD) Digipak

epic funeral doom metal, Solitude Productions, Solitude Productions
600.00 Р
Digi CD
Цена в баллах: 900 баллов
SP. 081-14D x
Нет в наличии
Новый альбом группы, не нуждающейся в представлении ценителям funeral doom metal! Продолжающий концепцию предыдущего одноименного альбома, новое творение Ea это 50-тиминутная эпическая композиция, содержащая всё то, чем группа сумела завоевать любовь слушателей: величественные гитарные партии, перемежающиеся с акустическими вставками, атмосферные клавишные, вкупе с эмбиентными моментами рисующие величественные бескрайние ландшафты, заполненные руинами ушедших цивилизаций. Мелодичные гитарные соло и торжественные чистоголосые хоры способствуют большему погружению в свой таинственный мир. Безусловно, это ещё один шедевр от мастеров эпического funeral doom metal, таинственной группы Ea. Первые 100 экземпляров альбома изданы в виде строго лимитированного диджипака!

Треклист:
1 A Etilla 49:12

Артист:
Ea
Год альбома:
2014
Название:
A Etilla
Стиль:
epic funeral doom metal
Формат:
Compact Disk
Тип:
CD
Упаковка:
Digipak
Лейбл:
Solitude Productions
Кат. номер:
SP. 081-14D
Год издания:
2014
Штрих-код:
4627080610477
Страна-производитель:
Russia
Review
Aristocrazia
21.09.2015

Il Funeral Doom è un piatto ostico da digerire: è probabilmente il movimento più elitario dell'ambito estremo, a causa della difficoltà di assorbimento del suo operato che necessita sia di un profondo e costante coinvolgimento emotivo che di voglia e pazienza da parte dell'ascoltatore nel non perdere nessun attimo del suo flemmatico racconto. All'interno di questo mondo si sono fatti strada i russi Ea, formazione ormai attiva da quasi una decade che ho avuto modo e piacere di recensire con le uscite riguardanti "Au Ellai" (2010) ed "Ea" (2012). Ora mi ritrovo nuovamente a parlare di loro, data la pubblicazione del quinto lavoro in studio intitolato "A Etilla".

Come specificato, l'area musicale funerea non è un ascolto di certo agevole. Quando poi si ha a che fare con band che inseriscono tutto il proprio DNA artistico in un'unica traccia dalla durata esagerata, come accade in questo album con l'unico pezzo "A Etilla", l'impresa da affrontare diviene insormontabile per i neofiti, ai quali non consiglierei mai un disco simile quale primo contatto con tali sonorità.

Per quanto riguarda gli appassionati, il discorso è invece molto diverso. Essi troveranno infatti piacevole affondare nel mare di melanconia messoci a disposizione da chitarre abili nel dar vita sia a momenti di pura espansione sia ad altri vibranti e splettrati, ma sempre e comunque all'insegna di un approccio melodico e ammaliante. Avranno modo di apprezzare inoltre il supporto fornito dai cori monastici tesi a infondere un tocco arcaico e rituale, l'estensione atmosferica instillata dall'uso perpetuato dei sintetizzatori e le mirate escursioni ritmiche dalle dinamiche lievemente più celeri, deputate a irrobustire e appesantire ulteriormente la mole di una proposta che — liturgicamente — narra la sua storia tramite l'uso di un growl profondo e penetrante.

Gli Ea si confermano ancora una volta in forma. Forse "A Etilla" non è il lavoro più significativo da loro rilasciato, dato che ritengo sia il primo "Ea Taesse" che "Ea" decisamente superiori, tuttavia ciò non toglie che sia in possesso di un gran fascino. Del resto i Russi sono una di quelle realtà che riesce a metterci a disposizione ascolti decisamente gratificanti: li si può considerare una solida colonna del genere.

Author: Mourning
Review
Terroraiser
7/10

Тем, кто всему прочему предпочитает funeral doom, проект EA представлять не надо. Выпущенные ранее четыре полноформатные альбома прочно заняли место в коллекции поклонников такого направления печальной музыки. С пятым альбомом ЕА, пожалуй, не сможет удивить своих поклонников - все сделано по уже принятым для себя канонам. Но каноны эти в своих рамках достаточно серьезны, и совершенно очевидно, что те, кто высоко оценил предыдущие релизы - не менее высоко оценят и новейший. Стоит лишь добавить, что данный диск содержит, как и на предыдущем альбоме, одну, одноименную с альбомом композицию, растянувшуюся без малого на 50 минут. Что ж, грусть и печаль - явления не мимолетные…

Author: Thrashmentor
Review
Atmosfear Magazine №13
8/10

Российская группа EA уже давно стала культовой в андеграундных кругах, поэтому выход их каждого альбома в свет воспринимается уже как событие. Конечно же, их новая работа под названием "A Etilla" не стала исключением. Честно говоря, я уже и не ожидал от них ничего после выхода их прошлого одноименного релиза, который мог легко стать их последним альбомом в их дискографии, но не тут-то было. Видимо музыканты решили не распускать проект и сотворить новую трилогию после альбома "Au Ellai". Что ж, так даже интереснее. Как и в случае с их предыдущим релизом на новом диске вас снова ждет всего лишь 1 композиция длиною в 50 минут в традиционном стиле EA. Правда, как мне показалось, элементов стиля funeral doom metal стало заметно меньше. Отчего такие перемены непонятно. И, тем не менее, вся та эпическая атмосфера свойственная только этому коллективу сохранена тут в полной мере. Так что разочарованных поклонников быть не должно. Хотя наверняка разочарованными будут те, кто не успел заказать себе лимитированную Digipack-версию альбома, которая была полностью распродана через онлайн магазин лейбла в кратчайшие сроки.

Author: CS
Review
Mroczna Strefa
10/10

Najnowszy, piąty już album enigmatycznej formacji EA mógłbym skwitować właściwie jednym tylko słowem i kwestią byłoby jedynie to, jakie określenie byłoby najbardziej właściwe. O ile czytając moją recenzję ich poprzedniego krążka, zatytułowanego po prostu „Ea” można by wysnuć wniosek, że jest to rzecz jak najbardziej ciekawa, ale bez doświadczenia nausznie chociaż jednego z wcześniejszych albumów trudno jest się przekonać, że to faktycznie jeden z najlepszych zespołów w historii epickiego funeral doom metalu, o ile nie całego nurtu doom metalowego. Jeśli ktoś pokusi się o poznawanie tego bandu od końca, czyli od „A Ettila”, też nie pożałuje. EA to ten typ wykonawcy, który trzyma się pewnej linii i pewnej drogi, a jednocześnie cały czas stara się rozwijać i uprogresywniać swoje pomysły. Czerpiąc z doom czy funeral doom metalowego dziedzictwa i szeroko pojętej muzyki poważnej, symfonicznej czy nawet filmowej stworzyli coś własnego i fascynującego swym monumentalnym klimatem i tym, że na kilku ledwie wątkach umieją z takim rozmachem stworzyć niezwykłą, nieziemską wręcz opowieść. EA jest oryginalna pod wieloma względami. Teksty opierają na starożytnych manuskryptach i trzymają się w tym przekazie wymarłych już języków, utwory (na dwóch ostatnich albumach jest to tylko jedna bardzo długa kompozycja!) budowane są swoiście i nie wedle schematu wielu im podobnych kawałków, aranż jest robiony w oparciu o bardziej klasyczne struktury muzyki symfonicznej, a wokal jest jednym z instrumentów wraz z chórami, które są niczym lamentacje dla żałobnych utworów muzyki klasycznej (vide „Requiem” Wolfganga Amadeusza Mozarta). Nowy album, „A Ettila”, nie odbiega od tego standardu i ponownie nastroje zmieniają się płynnie i amorficznie, ciężkie riffy uzupełniają potężne, orkiestralne klawisze oraz melodyjne i łkające solówki gitarowe różne akustyczne i ambientowe wstawki pojawiają się w różnych momentach, dramaturgia zmienia się co rusz, pewne wątki wracają w nieco innej postaci, długie instrumentalne pasaże pozwalają dopisywać sobie pewne wyimaginowane scenariusze, a i graficzna, dość skromna oprawa albumu (tak jak i pozostałych) też odgrywa swoją rolę w kreowaniu tej enigmy, bowiem nikt tak na dobrą sprawę nie wie kto stoi za EA, a muzycy dbają o swoją prywatność jak chyba nikt w historii całej muzyki współczesnej. Przekłada się to w jakimś tam stopniu na odbiór samej muzyki, ale jeśli wsłuchać się uważnie w cały koncept dźwiękowy tej formacji, to wiadomo, że grają w tej samej lidze, co najlepsi. Słowo ARCYDZIEŁO pasuje więc jak ulał do „A Ettila” i gwarantuję, że jeśli ta płyta komuś podejdzie i nie będzie w stanie się od niej uwolnić, to pozostałe pozycje koniecznie powinien poznać i basta! Aha, nie podałem w tej recenzji żadnej innej nazwy niż EA? No to podam jedną: EA! ;-)

Author: Diovis
Review
Evilized

Zwei Jahre nach ihrem letzten Output melden sich die Herrschaften von EA mit einem neuen Full-Length Werk namens ”A ETILLA” zurück und halten knapp eine Dekade nach ihrer Gründung das Geheimnis um ihre Identität als auch Herkunft noch immer aufrecht. Doch auch in allen übrigen Punkten ist sich die Truppe treu geblieben und erweckt auf ihrem mittlerweile fünften Langspieler, vorgetragen in einer angeblich vergessenen Sprache, erneut uralte Mythen und Geschichten von mächtigen Gottheiten und großen Zivilisationen zu neuem Leben. Wie auch auf bereits auf dem schlicht als ”EA” betitelten Vorgänger findet sich auf ”A ETILLA” lediglich ein einziger Song, der allerdings mit seiner rund 50-minütigen Spielzeit wahrhaft epische Ausmaße annimmt.


zähe und schwermütige Arrangements im urtypischen Funeral Doom Metal Stil

Eröffnet wird der monumentale Track namens ”A Etilla” zunächst sehr stimmig von einem donnernden Grollen und dem sanften Rauschen von Wellen, in das sich schließlich mystische Mönchchoräle, als auch nach und nach kellertief gestimmte Gitarren sowie ein minimalistisch bedientes Schlagwerk einfügen. Auf diesem schlichten, aber auch wirkungsvollen Fundament errichten EA unter der gelegentlichen Zugabe von sphärischen Synthesizerspuren nun zähe und schwermütige Arrangements im urtypischen Funeral Doom Metal Stil, wobei sich die anonyme Truppe zu Beginn noch überraschend abwechslungsreich präsentiert und nach der anfänglichen Trägheit ein wenig an Tempo zulegt. Doch ist dieser rhythmische Ausbruch nur von kurzer Dauer und so verfällt der Song alsbald wieder in seine gewohnte Lethargie, nur um wenig später kurzerhand erneut an Fahrt aufzunehmen und sogar einige flotte Double-Bass-Passagen zu intergrieren, die im Zusammenspiel mit melodischen Leadstrukuturen eine sehr ansprechende Klangkulisse heraufbeschwören.

Nach diesem gelungenen Einstieg scheint es jedoch, als seien EA allmählich die Ideen für die Gestaltung der verbleibenden Zeit ausgegangen. Im weiteren Verlauf von ”A Etilla” greift die Gruppe immer wieder auf bereits verwendete Elemente zurück, sodass sich sowohl die gregorianischen Chöre erneut mit den dunklen Growls vermengen, als sich auch die synthetischen Sounds erneut ins Geschehen mischen. Auf dieser Weise sorgen EA zwar für ausreichend Variation innerhalb des Tracks, können aber dennoch wenig neue Akzente setzen. Somit wird die zweite Hälfte des Werkes immerhin noch von eingestreuten Melodien durchzogen und durchlebt zuweilen dezente Tempowechsel, doch einen Innovationspreis gewinnen EA hiermit leider dennoch nicht.

Ohne Zweifel finden sich einige gute Ansätze auf ”A ETILLA” und speziell zu Anfang der Platte agieren EA mit stimmigen Songstrukuturen, die zwischen trister Monotonie und majestätischer Erhabenheit schwanken, durchaus überzeugend. Doch leider verfällt die Truppe auf Dauer zunehmend mehr in ein uninspiriertes Instrumenalspiel, dem es deutlich an Spannung und Magie fehlt. Das Niveau von Kapellen wie ESOTERIC oder SKEPTICISM kann somit nicht wirklich erreicht werden. Eingefleischte Fans der genannten Bands sollten allerdings dennoch ein Ohr riskieren, denn immerhin hat ”A ETILLA” auch den einen oder anderen starken Momenten vorzuweisen.

Author: Urkraft
Review
Convivial Hermit #7

Ea is one of many doom metal bands who sprouted up like strange mushrooms from Russia back in the 00s, but there are several key things that set them apart from others. Firstly, none of their releases have any information pertaining to the band or the recording details. Everything is shrouded in mystery and anonymity. Secondly, they've only recorded 10 tracks in just as many years, their last several albums holding just one very long composition. And thirdly, evidently all of their lyrics are conveyed in some kind of "dead language", which in any case is indecipherable through the music alone. Ea is a group that I almost want to enjoy since their approach to songwriting and the minimalism of their art and music appeals to me highly. However, the music just never clicks... there is an almost exaggerated attempt at majestic, epic atmosphere with loud synths interspersed with the riffs, but the riffs feel anchored to the deep sea, moving nowhere. A Etilla is more developed than the prior Ea releases I've heard but it still does not capture my imagination or fancy. It's patently obvious, to me at least, that the band are Russian since the riffs sound Russian, and I would be particularly surprised if this were not the case. Perhaps what bugs me most and what might explain best how I feel is that, while everything at least sounds right with Ea, it also sounds safe... there are no riffs or melodies that challenge the stereotypes this genre has accrued over the past several decades, there is nothing striking, nothing imaginative. The vocals and drums follow predictable, truly safe and sterile patterns. There is some space found in the album around the last 10 minutes when things transition to a tranquil, ambient exchange between keyboard and clean, undistorted guitar, which brings a welcome contrast, but this does not save the record for me. Long time listeners of this band might find this to be their masterpiece or piece de resistance but for me it is the fifth in a line of rather better-than-average but nevertheless "blah" albums.

Author: YA
Review
Metalship
8.6/10
21.09.2014

Bienvenue dans un monde fait de mystères, d'énigmes et de questions sans réponse. Bienvenue dans ce lieu où les humains côtoient les esprits anciens, où l'enveloppe charnelle n'est plus une condition pour exister, où les notions de temps et de distance n'existent plus. Bienvenue chez Ea, véritable OMNI (Objet Musical Non Identifié), dont l'existence depuis bientôt 10 ans soulève de nombreuses interrogations. Qui sont-ils ? Ea est-il réellement un groupe ou seulement une musique venue des cieux? Sont-ils réels ou imaginaires? Je n'ai malheureusement aucune réponse à vous donner, je peux juste vous dire que la formation sévit aux Etats-Unis et que "A Etilla" est leur 5ème album.

L'ensemble de la discographie d'Ea se démarque par sa qualité, son originalité et sa personnalité. Les membres se font les messagers des textes sacrés d'un autre temps, d'un autre monde, d'une autre civilisation. Depuis leur 3ème album, "Au Ellai", ces écrits se traduisent par un morceau unique, démarche se rapprochant des œuvres de Monolithe.

L'artwork d'"A Etilla" reste sur la même lignée que l'ensemble des opus d'Ea, sobre et minimaliste. Le groupe a décidé cette fois-ci de faire dans le minéral. Pas de parole, pas de nom, pas de titre, seul le gris de la pierre persiste et cette "dédicace à nos ancêtres". Quand je vous disais que le mystère planait au-dessus de nous, je ne mentais pas.

La musique sacrée s'apprécie les yeux fermés, allongé, sans autre élément pour nous distraire. Très vite, le paysage s'illumine devant nos yeux, les notions d'espace, de temps disparaissent, nous sommes perdus au milieu d'une cité romaine, grecque, ou inconnue. Atlante peut-être ? Les chœurs gérés de mains de maître nous appellent au recueillement. Les riffs de guitares et la voix gutturale apporte de la lourdeur, rendant l'atmosphère plus pesante, comme une chaleur étouffante, nous écrasant de tout son poids. Les mélodies de guitare se marient magnifiquement bien avec les nappes du clavier. Tout est pensé, réfléchi et réalisé avec finesse et talent. Des sons venus d'ailleurs nous parviennent, ne sachant pas réellement si nous devons les suivre ou non. Des bruits sourds se font entendre, doit-on fuir ou affronter notre avenir ?

Toute tentative pour percer les paroles d'Ea est perdue d'avance car elles aussi viennent de notre passé lointain. Impossible donc de trouver un quelconque repère dans cette immensité musicale. Les enchaînements de passages atmosphériques et de passages saturés accentuent la sensation de vertige. Les paysages qui se dessinent devant nous n'ont aucune limite. Les êtres présents s'alignent devant nous et avancent d'un pas nonchalant vers une destination inconnue. Les capuches dissimulant leur visage ne nous prédisent rien de bon, mais difficile de faire machine arrière, nous nous devons de les suivre.

Une voix murmurée pénètre notre cerveau mais nous ne comprenons pas ce langage. Elle laisse cependant une trace indélébile, marquant de son sceau notre esprit torturé. Les hommes masqués entament une litanie, instant magique, magnifique et empreint d'émotions. La guitare se fait inquiétante, le clavier énigmatique, est-ce la fin ? Notre sort a-t-il été scellé par l'assistance ?

Les dernières notes d'"A Etilla" résonnent dans notre tête. Le paysage se fane, ne laissant que des ombres derrière nous. Car oui, Ea nous rappelle que notre passé est derrière nous, mais qu'il fait partie intégrante de nous-même et fait de nous ce que nous sommes et ce que nous serons. Le retour à la réalité est difficile, le Funeral Doom que propose les américains est vraiment unique. Encore une fois, ils nous offrent un voyage initiatique vers un monde qui a tant à nous apporter. Une œuvre impressionnante de justesse, troublante et enivrante.

Author: dark pimousse
Review
Spirit of Metal
16/20
01.06.2014

La mystérieuse formation Ea nous propose depuis le début de l'année 2014 son cinquième album, attendu il faut le dire avec intérêt par de nombreux amateurs du genre. Au fil du temps le groupe a en effet acquis une certaine réputation et fait office de valeur sûre au sein du catalogue du label russe Solitude Productions, sous la houlette duquel la formation officie depuis ses débuts. Il faut en effet dire que, si la musique composée par Ea ne révolutionne en rien le genre, elle n'en possède possède pas moins une réelle personnalité renforcée par quelques caractéristiques extra-musicales apportant une légère touche supplémentaire aux ambiances évoquées par le groupe. On notera ainsi l'absence totale d'information sur la composition du groupe ou même sur son pays d'origine, certaines sources évoquant à ce propos la Russie (principalement du fait de l'attachement du groupe à son label), d'autres les États-Unis.

Le groupe évolue dans un Doom Funéraire très mélodique reposant fortement sur une gamme habituellement assez large d'arrangements au clavier permettant de jouer sur les alternances d'ambiances au sein de compositions notamment remarquables de part leur longueur, le groupe étant en effet un habitué des albums constitués d'un seul morceau dépassant les trois quarts d'heure, comme c'est d'ailleurs le cas sur ce 'A Etilla'. Thématiquement parlant Ea cherche à évoquer des civilisations anciennes et disparues, notamment via l'emploi pour les paroles de ce qui est sensé être une langue antique redécouverte par des archéologues, l'identité exacte de ce langage n'étant pas précisée..
Mais quel que soit la véracité de ces allégations et le crédit qu'on choisira de leur accorder ou non, la musique du groupe n'emmène pas moins ses auditeurs visiter ruines perdues et temples abandonnés via des atmosphères tour à tour mystiques, mélancoliques et majestueuses, chaque album bénéficiant en outre de ses propres particularités tant purement musicales que relatives à l'ambiance.

Quand est-il de ce 'A Etilla', donc ? Une des premières choses que l'on peut remarquer est la présence répétée tout au long de l'album de passages présentant une hausse de rythme dans la lignée de ce que l'on pouvait déjà constater sur l'album précédent, dans lequel était apparu pour la première fois chez le groupe ce type d'accélération. Cette démarche, renforcée sur ce nouvel album, apporte une certaine accessibilité ayant de quoi plaire aux personnes habituellement peu réceptives à la lenteur permanente du Funeral pur et dur, et apporte de la variété à l'album, en particulier sur sa première moitié. Cette plus grande diversité de tempos a également le mérite de compenser en partie le relatif manque d'intérêt d'une partie des arrangements.

En effet, si ceux-ci jouent tout de même un rôle important au sein de l'album, on remarquera qu'ils sont globalement moins mis en avant et surtout moins variés que sur les autres opus. L'orgue a par exemple complètement disparu, le piano se limite à quelques notes au second plan et les cordes sont employées sous formes de nappes très classiques, alors que l'album précédent par exemple avait su innover et surprendre les auditeurs à ce niveau là. Au final, seuls les chœurs ressortent vraiment du lot et se révèlent être réellement marquant, notamment via l'intelligente utilisation d'enregistrements de chants grégoriens à plusieurs reprises au sein de l'album ou de par la présence aux alentours de la quatorzième minute d'un interlude combinant voix masculines et féminines synthétiques de manière très réussie, bien que rappelant d'autres séquences similaires sur les opus précédents. Leur utilisation est cependant assez éloignée des omniprésentes nappes de chœurs qui donnaient par exemple à 'Ea Taesse', le premier album du groupe, une partie de son sel.

De manière plus générale, l'atmosphère de l'album se veut bien moins exotique qu'elle ne l'était dans les autres albums d'Ea. On notera par exemple l'absence d’éléments assez emblématiques des ambiances habituellement crées par le groupe tels que les occasionnels coups de gong et de tambour qui renforçaient l'aspect dépaysant de la musique d'Ea ou bien le chant féminin si particulier que l'on pouvait trouver sur 'Ea Taesse','Au Ellai' ou l'album éponyme 'Ea'. Le choix du sample ouvrant l'album est à ce titre assez révélateur, les bruits de vagues et d'émersion poussant plus l'auditeur à s'imaginer dans les profondeurs marines à la recherche de l'Atlantide qu'à celle d'une pyramide Maya située au milieu de la jungle, comme cela pouvait être le cas pour le très typé 'Au Ellai' et ses samples de bruits de bêtes et d'insectes. Bien évidemment, du fait de la réticence habituelle du groupe à nous fournir la moindre information, ceci n'est qu'une simple interprétation personnelle de ma part, et à ce titre potentiellement sujette à polémique. Cela étant, il est clair que ce nouvel album est de loin celui disposant de l'atmosphère la plus difficile à définir exactement, et à ce titre n'est clairement pas le plus représentatif du groupe. Il faut également rajouter que ceux ayant apprécié la noirceur de l'album précédent risquent d'être légèrement déçus à ce niveau là, 'A Etilla' étant un peu plus neutre et jouant en général moins sur les contrastes que ne le faisait 'Ea'.

Pour conclure, Ea nous apporte une fois de plus un album de qualité, doté de caractéristiques, d'une personnalité et d'une atmosphère propres. Néanmoins, si on ne peut parler de véritable erreur de la part du groupe ni de bouleversement stylistique, certains choix ne plairont pas forcément à tous, l'album risquant donc de légèrement diviser les amateurs d'Ea..

Author: Peacewalker
Review
Doom-metal.com
9/10
07.06.2014

Ea are a band you can rely on: they release a new, quality, album every two years and you recognise their style immediately. Ever since they first formed, their music has always clearly belonged in the field of Atmospheric Funeral Doom, and yet each of their albums has some quality of its own. It is not an easy task for a band to strictly remain within the confines of a given genre and still maintain a recognisable sound of their own. Avoiding stagnation under this premise is an even greater challenge, and few bands succeed in this balancing act. A Etilla, the anonymous combo’s newest output, proves that such an accomplishment is possible: it surpasses all of their previous efforts in many ways while remaining true to their origin.

Since this is their fifth album and the basic formula has not changed dramatically, there is little point in outlining the band’s style in any detail. Rather, let us examine how it compares to the earlier releases. It shares two particularities with its direct, self-titled predecessor: firstly, the entire album consists of only one track, and secondly, the composition gets more and more interesting as it progresses. But while the first half of 'Ea' almost seemed like a prelude for greater things, the new record feels more coherent and delivers a subtle dramatic build-up which slowly draws you into its deeply emotional soundscapes. The later sections may be more intense, but they follow logically and seamlessly from the preceding arrangement and nothing ever feels redundant. Thus, the songwriting and structuring is more accomplished this time.

But there is more to it than that – the album’s superior quality is associated with a number of factors. For starters, it is more dynamic than any of the previous releases: the musicians rely less on repetition, instead adding a good deal of variation and incorporating some faster, almost Death Doom-oriented (but by no means aggressive) sections. In other words, by Funeral Doom standards, there is quite a lot going on here. 'A Etilla' will take you on a trip through different moods and atmospheric nuances without ever seeming inconsistent. The drums support the dynamic changes very well, but at the same time they sound tighter, avoiding the unsteady fills which marred some of the band’s earlier material. The lead guitars have always been one of Ea’s strongest trademarks, and they never disappoint here, either: supported by a more than solid rhythmic foundation and brought to full fruition by the atmospheric embellishments, they deliver melodies ranging from great to beyond beautiful. As usual, the distorted and clean lead guitars alternate with piano and synth lines, but the synths are less prominent this time, leaving more room for what the band excels in. For better or worse, the occasional female chanting, meandering guitar solos and screamed vocals have vanished completely, but the composition is so intricate that you never get the impression that something is missing.

Ea have successfully walked a tightrope where many other bands have (or would have) fallen down along the way: their newest album is like a paradox, combining the lightest and most accessible Funeral Doom sound with sophisticated, deep and emotional songwriting which puts many other contemporary bands to shame. Within the band’s given stylistic framework, the fairly inexpressive hoarse vocals and somewhat cheap-sounding synths may be the only two factors which are slightly unsatisfactory and thus keep this album from receiving the highest rating. Other than that, it is hard to imagine how the style could be developed any further without changing it considerably. The verdict about 'A Etilla', therefore, is quite simple: fans of the band need it (and will probably have bought it already), but it is also an excellent place to start if you have not heard of them yet. On the other hand, those who prefer the more aggressive and/or tortured types of Extreme Doom should continue to steer clear of the band’s work.

Author: Dominik Sonders
Review
Hammerworld
7/10

A szűkebb származási helyét felfedni továbbra sem kívánó Ea folyamatosan adja ki a lemezeket, melyek között – minőségi szempontból – elenyésző a különbség, azonban az A Etilla című ötödik album mintha egy paraszthajszállal emlékezetesebb momentumokat rejtene 2012-es (Ea) elődjénél. A funeral doom legjobb előadóit nem fenyegeti a trónfosztás veszélye, de kétségtelen, hogy az új album egyetlen 49 perces tétele is kellemes hallgatnivalót nyújt.
Az alkotó(k) nem távolod(na)k el a funeral doom barátságtalan, ámde mégis ismerős vizeitől, így nagy meglepetésekre most sem kell felkészülni. A hangzás egyre tisztább, a produkció egyre érettebb és az új témák talán jobban hallgattatják magukat, mint az utóbbi 1-2 lemez dallamai. A lassú zord riffeket kellemes gitárharmóniák szegélyezik, vagy éppen akusztikus pengetések, de a vissza-visszatérő templomi kórusra írt dallam is nagyon jó.
Folyik, csordogál az A Etilla, s ha nem is rengeti meg a doom világát, minőségi, hangulatos anyag.

Author: M.P.
Написать отзыв