Скидка 27%

Grieving Age - Merely The Fleshless We And The Awed Obsequy (2xCD)

death doom metal, Solitude Productions, Solitude Productions
Рекомендованная цена: 733.33 Р
533.33 Р
Вы экономите: 200.00 Р (27%)
Цена в баллах: 800 баллов
SP. 078-13 x
В наличии
+
Второй полноформатный альбом doom/death metal группы из Саудовской Аравии и первый, являющийся официально изданным релизом (дебютный альбом 2009 года был выпущен силами музыкантов).Пять монолитных глыб на двух дисках, почти два часа угнетающего и брутального doom/death metal, обрамлённого болезненной лирикой. Здесь нет сожаления и спасения – в ход отправлены самые могучие наработки жанра: плотнейший гитарный саунд, смертоносные риффы и брутальный вокал. Могильные камни отшлифованы мастерами звуковой депрессии – Грегом Чандлером (группа Esoteric) и Виктором Сантурой. Не рекомендовано к прослушиванию крайне впечатлительным особам в виду зашкаливающего негатива и тенденций к нервным срывам. Если эта планета будет разрушена при помощи музыкальных форм – “Merely The Fleshless We And The AwedObsequy...” от Grieving Age будет являться несомненной составляющей последнего спектакля человечества.

Треклист:
1-1 Merely The Ululating Scurrilous Warblers Shalt Interminably Bray!! 18:50
1-2 O, Elegiac Purulent Purtenance, O Sepulchral Longevous Billows 15:43
1-3 Till The Forlorn Opprobrious Malady Thrives Amongst The Dtridulous Indigents We! 24:55
2-1 At The Licentious Abortionist’s Abattoir, Thine Disinherited Gravid Worms Adjure Excruciatingly 18:38
2-2 I’m The Dilacerated Sewed Flesh ! I’m The Sculpturesque Doomed Soliloquy! 27:20

Артист:
Grieving Age
Страна артиста:
Saudi Arabia
Год альбома:
2013
Название:
Merely The Fleshless We And The Awed Obsequy
Стиль:
death doom metal
Формат:
Compact Disk
Тип:
2xCD
Упаковка:
Jewel Case
Лейбл:
Solitude Productions
Кат. номер:
SP. 078-13
Год издания:
2013
Штрих-код:
4627080610439
Страна-производитель:
Russia
Review
Metal Revolution
8/10
18.06.2015

Now, this is something very unique and fascinating. Although it is not the first time I listen to a metal band from (Jeddah) The Kingdom of Saudi Arabia I was surprised to see yet another act coming from this trubled region of the world. Listening to metal for more than 30 years now, and doing reviews for more than 15 years, I still like to descover unknown and unique bands from countries like KSA.

Grieving Age is the moniker for this Saudi-based band. They are playing a blend of death & doom metal, very reminiscent of Triptykon, early Celtic Frost and similar giants. Alone judging by the album title - Merely The Fleshless We And The Awed Obsequy... you can see that we are dealing here with a very unusual material, a collection of only five lengthy tracks on two seperate disks. In other words; it is a very ambitious and almost pretentious record, totaling at one hour and 45 minutes of music (the shortest track being over fifteen minutes long)! It arrives as a follow-up to the 2009 In Aloof Lantern, Thy Bequeathed a Wailer Quietus opus.


The music itself is heavy and aggressive, suplemented by some gritty harsh and growling vocals, hard-core/punkish vibe and aggression, very present bass lines, technical and complex riffing and almost no use of keyboards/synths, which is kind of refreshing.
The compositions are epic in their own primitive way and the production is gritty and bombastic creating this unique trademark atmosphere.

Don't take Grieving Age for granted, as they have more balls than you can imagine, alone playing this kind of music in their country is a huge risk. Thus, I can only recommend this double-dick esp. if you are into the whole death doom thing.

Author: Bato
Review
Terroraiser
8/10

Пожалуй, удивить наличием метал-групп в самых разных уголках мира сегодня практически невозможно, тем не менее, Саудовская Аравия с ее мусульманскими законами - явно не самое комфортное место на этой планете для исполнения металлической музыки. Однако пример GRIEVING AGE показывает, что для металла нет границ, и творчество нельзя ограничить никакими традициями и обычаями. Более того, прослушанный альбом "Merely The Fleshless We And The Awed Obsequy" убеждает, что даже с технической точки зрения сегодня каких-либо отличий от более, как говорится, продвинутых держав западной цивилизации, в таких странах нет. Это вполне убедительный альбом в жанре Doom/Death Metal. Причем музыку GRIEVING AGE можно отнести скорее к музыке групп вроде OBITUARY и ASPHYX, нежели PARADISE LOST или DRACONIAN. Мощные и мрачные риффы, брутальный гроулингующий вокал, и практически игнорирование соло-гитарных партий - вот фирменный знак GRIEVING AGE. Продолжительность песен колеблется от 18 с лишним до почти 28 минут, и не удивительно, что 5 трэков этого альбома уместились аж на двух дисках. Во всех смыслах интереснейший релиз, который украсит любую коллекцию не только с точки зрения своей экзотики, но и вполне свежей и интересной музыкой.

Author: Thrashmentor
Review
Mroczna Strefa
9/10

Doczekaliśmy takich czasów, że nie dziwi nas już w sumie grający ekstremalny metal zespół z Indii, Chin, Republiki Południowej Afryki czy Jordanii. Właściwe więc nie powinno szokować, że doom/death metal na faktycznie wysokim poziomie powstaje w głowach pięciu młodzieńców z Arabii Saudyjskiej. Mimo wszystko jednak jest ten element zaskoczenia, gdy obcujemy z grupami z takich regionów, gdzie nie ma ani tradycji grania metalu, ani też nie dzieje się praktycznie nic koncertowo czy wydawniczo. Muzykom GRIEVING AGE udało się jednak przełamać tę barierę, bo gdyby ktoś włączył mi fragment jednego z ich utworów, po czym mnie zapytał, zanim zdołałbym odnaleźć gdzieś odpowiedź, o to, skąd może pochodzić ten band, miałbym niezły zgryz. Na takim poziomie i z takim brzmieniem można grać w Finlandii, gdzieś na kontynencie europejskim, w Rosji, Anglii, w USA, Kanadzie i gdziekolwiek, a tu okazuje się, że można osiągnąć coś o podobnej klasie także w regionie nieco innym kulturowo. A do swojego drugiego już i w dodatku podwójnego albumu GRIEVING AGE zaprzęgło dwie wyjątkowo dobrze znające się na rzeczy persony ze świata producenckiego i muzycznego: Grega Chandlera z ESOTERIC oraz Victora Santurę z DARK FORTRESS i TRIPTYKON, dlatego nie dziwi mnie, że ten materiał ma moc ostatniego z wymienionych zespołów (brzmienie gitar jest momentami prawie tożsame z tymi z "Eparistera Daimones") i atmosferę obłędu znaną z albumów ESOTERIC. To jest faktycznie ciężki i wgniatający w ziemię doom/death metal, w którym wszystko jest na miejscu. Są potężne wokale i to bardzo różnorodne: growle, inkantacje, wrzaski i partie mówione. Są wspomniane już masywne riffy i miażdżąca sekcja rytmiczna, czasem napędzające się iście zaskakująco. Jest klimat opętania i zagłady. Są również wzmagające tu i ówdzie atmosferę zagrożenia i przerażenia brzmienia wiolonczeli. W pięciu kolosalnych utworach rozmieszczonych na dwóch dyskach GRIEVING AGE umiejętnie żongluje odczuciami nadchodzącego końca i skutecznie przekazuje to za pomocą wszelkich niezbędnych środków. Osobną rzeczą jest talent do tworzenia diabelnie długich tytułów, z których dwa najdłuższe składają się z jedenastu wyrazów każdy ("Till the Forlorn Opprobrious Malady Thrives Amongst the Stridulous Indigents We!", "At the Licentious Abortionist's Abattoir, Thine Disinherited Gravid Worms Adjure Excruciatingly"), a jeśli ktoś pokusi się o zapoznanie z tekstami, ten będzie pod wrażeniem ich wręcz literackiego i dalekiego od banału rozmachu. Nigdy nie myślałem, że poza tymi, którymi zdołałem poznać przeszukując podziemie, odnajdę - i to po raz kolejny dzięki wizjonerstwu coraz bardziej genialnej Solitude Productions - kogoś, co tak zrozumie co siedzi w głowie Toma Gabriela Warriora i jemu pokrewnych, niespokojnych duchów muzyki ciężkiej, diabelskiej i apokaliptycznej. To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć!

Author: Diovis
Review
The Pit of the Damned
6/10
12.04.2014

Perplesso… molto perplesso. Posso solamente definirmi così dopo l’ascolto provante di questo doppio CD, che rappresenta la seconda opera studio dei Grieving Age, sestetto di ragazzoni arabi… eh, già, arabi! Peccato che, se non lo avessi letto sul booklet, mai lo avrei pensato, andando a collocarli mentalmente in tutt’altra geografia, dato lo spirito doooom che pervade questo disco. Quanto appena affermato può apparire un plagio bello e buono nei confronti di altre recensioni sul medesimo album e gruppo perfettamente consultabili in rete, ma vi assicuro che si tratta solo della logica considerazione spuntata nella mia mente dopo aver completato con notevole sforzo questa maratona pesantissima della durata di ben due ore. Tutto in quest’album è lungo, troppo lungo: il titolo, i titoli dei singoli pezzi, il minutaggio, lo sconforto del recensore di turno. Scordatevi qualunque riferimento al Medioriente: qui si entra in un tunnel marcio in caduta libera, che ben presto si apre in un vero e proprio abisso di melma e fastidio, giacché questa è la prima sensazione che ha evocato nelle mie orecchie il pezzo d’apertura, tale “Merely the Ululating Scurrilous Warblers Shalt Interminably Bray”; e di raglio si tratta, in definitiva, perché il cantato del buon Ahmed a questo assomiglia, sporco, sgraziato e lacera-corde vocali, ma anche monotono e un po’ troppo spesso senza variazioni di sorta. Questo vale pure per le sonorità e tutto quello che rappresenta l’incedere dei cinque (SOLO cinque) pezzi che compongono l’intera opera. Ma è necessario essere onesti: i ragazzi sanno il fatto loro e di sicuro non ci troviamo di fronte a pivelli o musicisti della domenica, perché sulla tecnica esecutiva non si può discutere. I singoli strumenti suonano come dovrebbero suonare in ogni album funeral doom che si rispetti e la scelta di non appoggiarsi a troppi tappeti sonori, magari ridondanti, aggiunge valore (e toglie speranza) al tentativo di ricreare una landa sonora desolata e desolante, al limite del sulfureo. D’altro canto, va da se che quasi due ore di musica, spalmate in sole cinque canzoni, relega questo album ad una sorte da “lavoro di nicchia”, dedicato ai più temerari, musicalmente disperati o masochisti proni a torture lente e prolisse. Non vi è nulla di male nel produrre monoliti di tale entità, a patto di essere in possesso di un’ispirazione tendente al divino ma, nonostante tutta la buona volontà profusa dai Nostri, l’obiettivo non è stato raggiunto. La sensazione è spesso di smarrimento sonoro, dove risulta facile perdersi e confondersi sul che cosa si stia ascoltando, così come quale sia il pezzo o addirittura il CD inserito nel lettore. In parole povere, è facile perdere il segno e, ahimè, il rischio di deconcentrarsi è molto alto. A parere di chi scrive, questo rappresenta solo un demerito. In definitiva, cosa dire? Assolutamente non da ascoltare in auto o durante cazzeggi vari, perché la dose di attenzione da dedicare al lavoro è notevole. Se si tratta di un mezzo passo falso o di un capolavoro incompreso, lo lascio a voi come quesito. Per quel che può valere (molto poco), il consiglio che mi sento di dare è uno solo: accorciare, accorciare e snellire. Dopo ne possiamo riparlare…

Author: Filippo Zanotti
Review
Femforgacs
8/10
09.08.2014

A Szaúd-Arábiából származó Grieving Age kedvenc elfoglaltsága a hosszú dalcímek papírra vetése. Ugyan ez a metal világban nem olyan nagy ritkaság, mint gondolnánk (Woods Of Ypres, Type O Negative, The Meads Of Asphodel, Bal-Sagoth dalok pl.), de a világrekordtól még elég messze állnak. Az eddigi leghosszabb könnyűzenei dalcím versenyében nem metal zenekar vezet, hanem a Rednex nevű svéd formáció (a Cotton Eye Joe biztosan útba igazít). Ők ugyanis fogták magukat és egy korai daluknak 52 szóból álló címet adtak, ami persze nem hangzik el a dalban, aminek a szövege is rövidebb ennél… Az Ahmed Shawli énekes által vezetett zenekar azonban nem elégszik meg a hosszú címekkel, második nagylemezük 5 dalát ugyanis csak dupla lemezre tudták felzsúfolni 1 óra 45 percben. Volt már szerencsénk dupla albumokhoz, sőt, egész lemezen átívelő tételekhez is, de a „Gyászoló kor” új anyaga mindenképp az embert próbáló feladatok közé sorolható. A stílus death/doom metalnak van jelölve, de a megszokott melankolikus, dallamokat sem nélkülöző búslakodáson túllépve kemény doomot játszanak a fiúk. A legtöbb hasonló lemeztől eltérően a hörgést sludge féle üvöltésekkel kombinálják, ami ellágyulást, pihenést mellőzve zakatol végig a teljes játékidőn… Ez a monumentális zenetömeg igencsak tekintélyt parancsoló lehet, mivel a zenekar első, saját kiadású lemezét még Dan Swanö segítette, a második kolosszushoz pedig a hosszú dalok veteránját, az Esoteric főnök Greg Chandlert választották produceri munkára, de még a Tryptikon, Celtic Frost gitáros Victor Santura is sürgött-forgott körülöttük. Hogy mire volt ez elég?

Egy elég egyedi keverék létrehozására, ahol a sludge, stoner, funeral, death csemeték kapaszkodnak egymásba a végeláthatatlan kompozíciókban, amik csak azért hallgathatóak, mert időnként sikerült egy-egy vaskos, valóban impozáns riffel újraéleszteni a már csak pislákoló tüzet. Véleményem szerint ha megszitálnánk ezt az ötlettengert, legalább egy albumra való kiváló dalt kaphattunk volna elviselhető hosszúságban, magas minőségben, így azonban csak szemezgethetünk mint egy arab piacon. A keverék ettől még működőképes, az első hang után már tudjuk, hogy itt nem lesz puhánykodás, csak súlyos, karcos lüktetés. Az egész valahogy morbid hangulatot áraszt és végig ez marad az egyetlen hangulati tényező az időnként háttérben megbúvó cselló ellenére is. Az erős hangzás tehát adott, billentyűkkel szinte alig tarkítják a végeredményt. A dalokban azért törekedtek a tempó váltogatására, de mondjuk egy közel fél órás tételt igazából ez sem tud túl dinamikussá tenni. Ghassan Fudail gitáros minden esetre falbontó témákat rejtett el a zeneözönben, még ha ezekre néha sokat is kell várnunk. A sötét bibliai szövegek, a dohos, dühös zene nem hagy egy percnyi pihenőt sem, pláne úgy, hogy a lemez az utolsó percig egységes színvonalon mozog, a második CD két óriása sem ér kevesebbet, mint az elsőé. A bulgáriában működő MoonRing Design pedig megtalálta nekik a megfelelő borító képet is, ami tökéletesen passzol a korongon rejtőző szörnyeteghez.
Összességében ez egy rideg, disszonáns, mégis komplex produkció, mégha kicsit túlbizakodott is, egyszerűen az extrém zenék kedvelőinek készült és érdemes megismerni. A barátságkötés nem lesz egyszerű, de valószínűleg nem is akartak barátkozni ők ezzel a lemezzel, fanatikus doom rajongóknak és nyalánkságra vágyóknak egyaránt ajánlott. A lemez teljes anyaga meghallgatható a zenekar bandcamp oldalán, kezdetnek pedig itt a legrövidebb, O, Elegiac Purulent Purtenance, O Sepulchral Longevous Billows... c. dal.

Author: boymester
Review
Metalizer
2/5

Обожаю азиатскую тему, обожаю музыкантов с жарких, пустынных земель Саудовской Аравии. Они всегда отличались ярким, особым подходом к написанию материала, совсем иным музыкальным мышлением и двойственностью творчества, переполненного неоднозначностью и всяческими сюрпризами. Этот путь Ближнего Востока никогда нельзя предугадать заранее, но так приятно медленно идти, следуя его маршруту, ощущая на себе все муки раскалённого солнца и горячего дыхания песка. Настоящее удовольствие для измученного тела. С выходом работы "Merely The Fleshless We And The Awed Obsequy" от Grieving Age удивление также пришло, вот только совсем в другом ракурсе. Что же это? А это - исключение из правил, установленных моим музыкальным вкусом, которое оказалось далеко за бортом моего адекватного восприятия. Можно сказать, что впервые в жизни мне не пришлось получить удовольствия от прослушивания подобной работы.
По части сочетания doom/death метала всё на своих местах, разве что не хватает клавишных, зато есть виолончель, но и то, правда, не везде. А ведь можно было аккуратно добавлять небольшие партии этого инструмента хотя бы для разнообразия музыкальной платформы. А то создаётся впечатление, что стоишь на месте и альбом вращается по кругу, по сути, он действительно так делает, но где хотя бы намёки на прогрессивные элементы? Где смена декораций, где динамика? Где же национальный колорит, которого так явно не хватает здесь? Где доказательства, что это звучат представители другой культуры? Где тот самый кричащий яркий акцент, говорящий нам: "Посмотри на меня, я - другой!".
Атмосфера имеется, но она не распадается на отдельные компоненты, выглядит лишь как сплошной монолит. Но эта скала давит своей монотонностью и замерзшей статичностью, убивающей всякое желание дослушать релиз до конца. Даже гроулинг не варьируется, лишённый какой-либо выраженной эмоциональной окраски. Рождённый в дебрях и муках психологического контраста, построенный на потоке заблудшего сознания музыкантов, релиз источает страдания и боль, вот только едва ли она дойдёт до слушателя.
К величайшему сожалению, мне не довелось послушать их дебютник "In Aloof Lantern, Thy Bequeathed a Wailer Quietus…", выпущенный собственными силами музыкантов. Говорят, что он удался на славу. Так говорят и простые слушатели, и критики, хотя, конечно, нельзя полностью опираться на их мнение, если об этом говорит большинство, это ещё далеко не факт достойного альбома. Пусть даже принимая во внимание этот нюанс, можно сделать относительный вывод: получается так, что группа пошла вниз по пути регресса, если нет никакого развития, что нам и предлагает "Merely The Fleshless We And The Awed Obsequy". Мне не удалось узреть в нём что-то необычное и существенно отличающее Grieving Age от других коллективов жанра. Альбом, состоящий из двух дисков, будет вас мучить чуть более полутора часов, это равнозначно суровой пытке в каких-нибудь грязных, холодных катакомбах, кишащих всякими тварями и пожирающих вас изнутри. Пластинка на самом деле сильно отдаёт холодом, особенно это подчёркивает мрачно оформленный буклет, демонстрирующий нам наличие определённого концепта, но просто скользя по картинкам, очень сложно сообразить, о чём же идёт речь. Даже тяжело вчитываться в кредиты, когда на тебя смотрят эти глаза, наполненные опустошительным ужасом, приходит ощущение какого-то психологического давления извне. Релиз предоставлен Solitude Productions.

Author: Валентина Pantera Катышева
Review
Forgotten Path

A Doom Metal band from Saudi Arabia is something I’ve been introduced to for the first time. And this album, second in their discography, really is a long one. A double CD of pure Death/Doom might look quite a challenging task to get through in one take and there are some certain bands of this genre that sort of cultivate such approach to their creation. Yes I’m talking about Esoteric here. They often stretch their compositions to hardly imaginable proportions. Well, so does Grieving Age. But surprisingly or not, from the very beginning of “Merely the Fleshless we and the Awed Obsequy” it is an enjoyable journey and keeps my attention fixed. Their Death/Doom is rather intense, rarely giving up breathing space for some very slow and calmer moments and can appear quite suffocating, but this is more in a pleasing sense so to speak. From all the releases of “Solitude Productions” that I had a chance to listen to, this one is the least melodic of them all (well, sometimes such moments do emerge, but only very briefly). Mostly it’s ridden with sour emotions of grudge and disgust or at least this is what the mood of the album may imply. The names of the tracks deserve a mention, since their length is equal to their clock time and the verbal construction will probably lose you in their meanings. I would say, poetically pretentious, though it is may be just the natural outcome, who can say for sure. It has the edge of religious righteousness of some sort to it. Funnily, otherwise this is almost a plausible attempt at pissing off a regular listener in this aspect.
The production is superb given the fact that many bands that come from Muslim countries have to apply the d.i.y. strategy to their recordings and quite often the results do not turn out satisfying enough. I think Grieving Age succeeded in delivering an accomplished album both in content and form, and definitely deserve a chance to be recognized.

Author: Skol
Review
Metalship
6.5/10
22.06.2014

Solitude Productions nous propose un voyage dans un pays où les groupes de metal se comptent sur les doigts de la main. En effet, la destination d’aujourd’hui, l’Arabie Saoudite, n’est pas connue comme une terre très prolifique en terme de musiques extrêmes. Et pourtant, certains musiciens bravent les difficultés et s’organisent pour faire parler d’eux.

C’est le cas de Grieving Age, formation créée en 2003, qui s’est surtout fait connaître en 2009 avec la sortie de son premier album : « In Aloof Lantern, Thy Bequeathed a Waiter Quietus… », produit par Don Swano (Opeth, Novembre, Theatre of Tragedy), excusez du peu. En 2013, le sextuor nous revient avec un double album « Merely the Fleshless we and the Awed Obsequy », synonyme de morceaux interminables et pesants.

Il faut dire qu’ils sont devenus spécialistes de la longueur et pas seulement pour leur titre d’opus car ce double album d’une durée de 1h45 contient … 5 titres ! Autant vous dire que cette écoute va être une véritable épreuve ! Et c’est peu de le dire lorsque les premières notes pénètrent nos oreilles. Le son est lourd, massif, on a l’impression d’avancer dans 50 centimètres de boue. On essaye de s’accrocher au peu de mélodies présentes mais ces dernières sont noyées dans une véritable bouillie sonore, proche parfois de l’insupportable. La voix d’Ahmed est très grasse, accentuant encore ce sentiment d’écrasement et d’asphyxie.

Le premier répit auditif intervient seulement au deuxième morceau, lors de l’entrée du clavier sur « O, Elegiae Purulent Purtenance, O Sepulchral Langevous Billows… ». L’instrument permet d’apporter un soupçon de légèreté dans cette masse musicale. La rythmique se fait plus lente, comme une pause dans ce monde brutal.

Le plus difficile à appréhender dans la musique de Grieving Age est la longueur des morceaux, surtout que le groupe passe tout en puissance. Il y a très peu de pauses psychologiques et le côté répétitif des mélodies est réellement éprouvant. La taille des morceaux est plus caractéristique du Funeral Doom qui, par ses aspects plus atmosphériques, permet à l’auditeur de respirer. Ici, le Doom/Death sans concession des Saoudiens est difficilement supportable plus de 10 minutes. Cette approche est très personnelle et surprenante mais pénible pour notre esprit, aussi doomeux soit-il.

Le premier cd se termine et je suis venu à bout de cette heure de Doom/Death aux accents de Sludge. Ce son gras et pesant continue à raisonner dans mes oreilles, imprégnant mon cerveau d’une sensation étrange et désagréable. Et pourtant, le deuxième disque nous attend et je ne tarde pas à le lancer. Est-ce mon petit côté sado-maso qui s’exprime ? Très certainement...

Cette deuxième partie est une parfaite continuité de la première. On reprend la même recette, les mêmes instruments de torture et du coup, les mêmes victimes. La formation prend un malin plaisir à user de ses artifices pour nous faire souffrir : les guitares sont acérées, la batterie est écrasante et la voix insoutenable. Une nouvelle fois, la durée des morceaux dessert le groupe, qui peine à renouveler les ambiances.

Quel que soit votre sentiment à la fin de cette écoute, Grieving Age ne peut vous laisser de marbre tant leur approche du Doom/Death à la limite du Sludge est particulière et atypique.

Il faut cependant aimer les expériences extrêmes pour pouvoir apprécier la subtilité de cette musique. Surtout que les doomeux cherchent les difficultés, et cela à une conséquence directe sur leur musique qui a tendance à lasser l’auditoire. Une véritable épreuve, difficile à renouveler.

Author: dark pimousse
Review
Hardsounds
5/10
28.05.2014

Una band dall'Arabia Saudita ci mancava proprio; non solo, scopriamo che la band in questione esiste da oltre due lustri ed annovera tra gli ospiti illustri Aaron Stainthorpe dei My Dying Bride (fonte primaria di ispirazione). Propugnano un doom/death lento, funereo, con innesti industrial black metal ed alcuni punti di collisione con il funeral doom; purtroppo penalizzato da soluzioni trite e ritrite, ridondanti ed abusate, e da una voce tra le più orrende mai ascoltate. Cinque tracce per quasi due ore di musica sviscerata in due cd (comprendiamo la logica commerciale dell'operazione, ma perfino uno dei due dischetti sarebbe stato superfluo, visti i risultati). Qualche spunto interessante lo dimostrano (le parti industrial black nel secondo disco), ma sviscerato su una lunghezza media di 20 minuti per brano finisce con l'essere soffocato da una eccessiva ed estenuante prolissità che preclude qualsiasi tentativo di innovazione, o di fluidità della proposta. Il sound e la produzione sono eccellenti, ma il risultato finale non convince e non decolla.

Superfluo.

Author: Igor Fanelli
Review
Evilized

Für gewöhnlich sind völlig ausufernde Laufzeiten von Funeral Doom Metal Werke wahrlich keine Ausnahmen, sondern gehören vielmehr zum guten Ton des Genre. Nur selten jedoch gelingt es vereinzelten Gruppierungen mit ihren Kompositionen sogar ein Doppelalbum zu füllen. Die aus Saudi-Arabien stammenden Herren von GRIEVING AGE präsentieren dieser Tage mit ihrem monumentalen Epos namens ”MERELY THE FLESHLESS WE AND THE AWED OBSEQUY” ein Album, das hinsichtlich seiner enormen Länge seinesgleichen sucht und insgesamt eindreiviertel Stunden düsteren und schleppenden Doom/Death Metal bereithält.

Bevor sich der Käufer der Platte jedoch den fünf Tracks samt ihren stattlichen Spielzeiten widmen kann, sind es solch skurille Songtitel wie ”At The Licentious Abortionist’s Abattoir, Thine Disinherited Gravid Worms Adjure Excruciatingly” oder ”Till The Forlorn Opprobrious Malady Thrives Amongst The Stridulous Indigents We!” deren exakte Bedeutung zunächst entschlüsselt werden will, wozu ein englisches Wörterbuch zweifelsohne von Vorteil ist.


sowohl abwechslungsreich als auch intelligent komponier

Ist dieses erste Hindernis schließlich überwunden, genügt ein sanfter Druck auf die ”Play”-Taste der heimischen Stereoanlage, um in die dunklen Klangwelten von ”MERELY THE FLESHLESS WE AND THE AWED OBSEQUY” einzutauchen und kraftvolle Riffkonstruktionen zu entfesseln, die von einem mächtig grollenden Schlagzeug eskortiert werden und die anfängliche Skepsis innerhalb weniger Takte vergessen lassen. Allerdings offenbaren GRIEVING AGE ihre musikalischen Inspirationsquellen bereits im knapp 20-minütigen Opener ”Merely the Ululating Scurrilous Warblers Shalt Interminably Bray!!” nur allzu offensichtlich und verzichten auch im weiteren Verlauf des Albums darauf, sich allzuweit von diesen zu entfernen, sodass sich ”MERELY THE FLESHLESS WE AND THE AWED OBSEQUY” nach und nach immer deutlicher als wahrhafter CELTIC FROST / TRYPTIKON – Klon entpuppt. Vom sich leicht dissonant dahinschleppenden Riffing, in das sich zuweilen finstere Melodielinien einschleichen, bis hin zu den heiseren Growls von Fronter Ahmad erinnern die Tracks allzusehr an das Schaffen von Tom G. Warrior, ohne dabei einen wirklich eigenen Stil anzustreben. Zugegeben, trotz der Tatsache, dass sich GRIEVING AGE auf ihrem ersten Full-Length Werk eindeutig zu stark an ihren musikalischen Idolen orientieren, wissen die Songs doch zu gefallen und sind sowohl abwechslungsreich als auch intelligent komponiert und halten reichlich Spannungsbögen und Tempovariationen bereit. Der druckvolle und transparente Sound, für den sich interessanterweise ein gewisser ”V. Santura” verantwortlich zeichnet, setzt ”MERELY THE FLESHLESS WE AND THE AWED OBSEQUY” perfekt in Szene.

Zwar beweisen GRIEVING AGE auf der hier vorliegenden Platte, dass sie ihre Instrumente einwandfrei beherrschen und stimmige Songs kreieren können und doch fehlt es der Truppe insgesamt an einem wirklich eigenständigen Charakter. Für Fans von CELTIC FROST und TRIPTYKON dürfte ”MERELY THE FLESHLESS WE AND THE AWED OBSEQUY” zweifelsohne ansprechend sein und auch Liebhaber von traditionellem Doom/Death Metal sollten das Sextett antesten.

Author: Urkraft
Написать отзыв