Stangala - Boued Tousek Hag Traou Mat All (CD)

doom / stoner, Solitude Productions, Solitude Productions
533.33 Р
Price in points: 800 points
SP. 052-11 xn
In stock
+
Solitude Productions presents the first album of the French stoner doom metal trio continuing the great traditions of Black Sabbath. Biting riffs typical for early doom metal are organically combined in Stangala music with Celtic folk elements which is ideological and lyrical basic of the band. «Boued Tousek Hag Traou Mat All» can be recommended to all fans of Electric Wizard, Sleep and, certainly, early Black Sabbath albums!

Tracklist:
1 Doom Rock Glazik
2 Al Lidou Esoterik An Dolmen Hud
3 Kalon An Noz
4 Sorcerezed
5 Deus Bars An Tan
6 Langoliers
7 Bigoudened An Diaoul
8 Boued Tousek Hag Traou Mat All
9 Izel Eo An Dour
10 Mij Du

Artist:
Stangala
Artist Country:
France
Album Year:
2011
Title:
Boued Tousek Hag Traou Mat All
Genre:
doom / stoner
Format:
CD
Type:
CD Album
Package:
Jewel Case
Label:
Solitude Productions
Cat Num:
SP. 052-11
Release Year:
2011
Country Of Manufacture:
Russia
Review
Pitchline Zine
7/10
15.08.2012

Hablar del fuerte impacto que ha supuesto Electric Wizard a las legiones venideras del Doom Metal hoy en día no coge a nadie por banda, pero ahí están, reproduciéndose como conejos y surgiendo cada vez más y más. Algunos se salvan, y otros mueren en una especie de selección natural aplicada a la música, no consiguen estar a la altura y caen en el olvido más rápido del que ellos mismo esperaban.

En el caso de Stangala consiguen salvar el precipicio, pero aún le quedan camino que recorrer y, ante todo, obstáculos que aprender a superarlos si quieren sobrevivir en esta selva. Venidos directamente desde nuestro país vecino, este trío de franceses son claramente un grupo fuertemente influenciado por Electric Wizard.

Sin embargo, el elemento diferenciador que los separa del resto de grupos de misma índole es la introducción de elementos extraídos de la cultura céltica, llegando a encontrarnos instrumentos típicos de los celtas como en “Al Lidou Esoterik An Dolmen Hud” y claramente en el tema instrumental “Kalon An Noz”. De hecho, las letras de la banda están escritas en la lengua bretón, idioma céltico muy influenciado por el francés.

Aquí la presencia de Electric Wizard es marca de la casa, tanto en ciertos riffs como en el sonido que han sacado para “Boued Tousek Hag Traou Mat All”, quizás con un punto más rockero. La producción del disco da a entender que ha sido tratada para darle ese toque psicodélico y retro que tanto gustan a los grupos de esta variante, no obstante se pierden detalles en el sonido, dando la sensación de que los instrumentos (y mucho más la voz) resultan lejanos.

A pesar de ello, no se le puede achacar la falta de variedad al disco, pues podemos encontrarnos desde temas instrumentales, unos más Doom y otros más rockeros y tirando al Stoner como en la enérgica “Langoliers”, hasta temas más oscuros que toman la mano del Sludge para ayudarse de una sensación opresiva y asfixiante como ocurre en “Deus Bars An Tan”, e incluso un tema que casi alcanza los 20 minutos de duración para dar cierre a este disco como es “Mij Du”.

Por último hay que mencionar la voz en “Sorcerezed”, donde adquiere un tono que puede recordar a Dax Riggs, vocalista de los extintos Acid Bath, a modo de curiosidad.

Un disco variado y lleno de matices, pero que pierden impacto y consistencia al sacrificar la producción para obtener un sonido más añejo. Un grupo que ha conseguido burlar a la muerte con su debut, habrá que ver si sigue con vida hasta su próximo lanzamiento.

Author: Soulkiller
Review
Funeral Wedding
4/5

Como já dizia o sr. Oswaldo: – É uma psicodelia!
Esse trio francês consegue fazer um “drug-fueled, vintage and occult doom rock” e como isso fosse pouco ” with celtic influences”. Na verdade encontramos um stoner com muitas passagens psicodélicas e algumas meio folk e até um baixo “funkeado”.
O álbum começa bem com Doom Rock Glazik e na sequência temos Al Lidou Esoterik an Dolmen Hud ambas com uma pegada stoner, fazendo os fãs de Black Sabbath se orgulharem da Iommi Guitar Institute.
Mas para frente a psicodelia é tamanha que deveria vir estampado na capa, aquele adesivo da Parental Advisory com os dizeres: Escute este álbum chapado.
Não é ruim, longe disso, mas eu não consegui entender o motivo essencial para esse trabalho, talvez por não ser um “junkie”.
Encontramos nesse trabalho três faixas instrumentais, duas que poderia ser encaradas como interlúdios e uma faixa realmente grande que segue na mesma linha da funkeada Bigoudened an Dialou, como se fosse a continuação dela.
Bigoudened… e talvez a única a se conseguir cantarolar pois os indivíduos cantam (o álbum todo) no idioma bretão, o que ainda é dificultada pela efeito no vocal e a pronúncia.
Se você está acostumado com as piras do Sleep, Electric Wizard e bandas do gênero poderá ir sem medo, mas se ainda é iniciante nessa área, certamente irá achar o álbum sem pé nem cabeça.
Review
Mroczna Strefa
9.5/10

Bretonia to taka nieco mniej znana turystycznie część Francji. Historycznie najbardziej celtycka w Galii, została rozpropagowana w dużej mierze przez barda, piosenkarza i harfistę Alana Stivella, ale beczkę piwa temu co zna w Polsce jego twórczość jakoś szerzej (pomijam tu genialnego znawcę folka z całego świata - Wojtka Ossowskiego). Muzycy STANGALI nie ukrywają, że podkradli mu dużo pomysłów i przełożyli to na język klasycznego hard/doom/stoner metalu. Ale chyba największą inspiracją dla debiutanckiego albumu tego tercetu jest BLACK SABBATH, bo wystarczy wsłuchać się w potężne riffy, styl śpiewania Stevena Le Moana (dodam, że wokali nie ma na tej płycie aż tak wiele) i psychodeliczne wycieczki, by przekonać się jak bardzo ten legendarny zespół wpłynął na twórczość Bretończyków. Już otwierający tę niezwykłą płytę "Doom Rock Glazik" to czysty hard rock, który także brzmieniowo prezentuje się jak by był nagrywany 30 lat temu. Takich czysto sabbath'owskich kawałków jest tutaj więcej, jednak pomiędzy nimi dzieje się jeszcze więcej. Akustyczne fragmenty z nawiedzonymi, szamańskimi (druidowskimi?) zaśpiewami, celtyckie melodie wygrywane na kobzie, tajemnicze inkantacje w starobretońskim języku... Przypomina to w pewnym sensie dokonania STILLE VOLK, który również posiłkował się folkiem, tyle że z Pirenejów. Ta dziwaczna na pierwszy rzut ucha mikstura robi jednak piorunujące wrażenie i jest czymś naprawdę nowatorskim. Tym bardziej, że chwilami dźwięki spod znaku klasycznego doom metalu są wzbogacane o estetykę black metalową i dźwięki odwołujące się do progresywnego rocka z lat 70-ych, a nawet rock 'n rolla z lat 60-ych - tak muzycznie, jak i wokalnie, a to wszystko jest co chwilę nasycone o elementy ludyczne, folkowe czy jakkolwiek to zwać. Takim przykładem jest na przykład niespełna trzyminutowy instrumental pt. "Langoliers", który w pigule pokazuje jak można te wszystkie rzeczy ze sobą pożenić. Moc STANGALI leży więc nie tylko w tym, że to, co nagrali jest czymś świeżym, ale że potrafili to zrobić z głową i rzeczywiście po swojemu. Muzę oparli na gitarach, basie i bębnach, ale nie brakuje tu akcentów organów Hammonda, wspomnianych brzmień kobzy i różnych innych smaczkach. Improwizują śmiało i wychodzi im to świetnie. O tej płycie aż się chce pisać, ale nade wszystko chce się jej słuchać. No to mamy debiutanta przełomu 2011 i 2012 roku! A następnemu albumowi chciałbym dać maksymalną notę :)

Author: Diovis
Review
Brutalism
4/5
04.04.2012

'Boued Tousek Hag Traou Mat All' is the debut album from French Stoner/ Rock band Stangala. It's a bit different from the average Stoner Metal band in the sense it isn't all about slow, distorted guitar passages in somewhat upbeat formulas with raspy singing and snarling. Most of the album is broken up by the usual vocal led tracks and then including some instrumental tracks here and there; some more random than most. The more vocal led tracks are either the upbeat, fuzzy enjoyable Rock oriented pieces like "Bigoudened An Diaoul" which sound like they take influence from Queens Of The Stone Age or Stoned Jesus, but even these are innovative by the use of fading out vocals, adding in some bagpipes, and overall keeping an atmosphere that isn't as begrudged as some might be used to. "Doom Rock Glazik" is probably the 'cleaner' track on the album with a solid sound that isn't distorted and could almost be considered mainstream for the structure. On the other hand a track like "Al Lidou Esoterik An Dolmen Hud" is much more distorted and slower, meant for the more typical appreciator of Stoner/ Sludge Metal with its pyschedelic moments of slide guitar, low fuzzy pace tinged with Grungle influence and overall depressing tone that is a huge difference from the more upbeat ones.

The instrumentals on the album are where things really get fun (or a mind trip). "Kalon An Noz" is just bagpipes and flutes- a huge difference from the buzz of guitars. "Deus Bars An Tan" is as distorted as one can get, feeling more like a Sunn O track with a haunting, slow lo fi tone and spoken word bits right before faded screaming; it feels like 'The Black One' all over again- freaky stuff. Finally there is "Langoliers" which most will find themselves comfortable with for its Rock oriented rhythms and being more on par with the rest of the album and not as psychedelically influenced. Still, these little bits really help make the album feel more than just another Gloomy Sunday or Heavy Lord copy, which also resides on Solitude Prod's label. It's nice to hear something different for a change while not being so radically different it feels alienating.

Author: devilmetal747
Review
Valley of Steel
14.06.2012

Good afternoon, Readers. How are you? This day has been dragging on forever, and I’m so glad it’s finally ending! There seems to be no amount of coffee sufficient to keep me alert today — no matter what I do, I feel like I’m stuck in slow motion and surrounded by fog. This morning I was feeling pretty terrible but then I took some allergy pills, and now I’m feeling… nothing. Just sort of dazed. Which would be totally fine if I didn’t have to be at work, and even then it might not be so bad if my job didn’t revolve around numbers and thinking and stuff. Times like this, I feel pretty nervous to come back the next day, because I’m always afraid I’ll hear about some big mistake I made where, like, I forgot how to add and I ended up being off by a million dollars someplace, or that I totally zoned out and missed a step, and some important thing didn’t get paid on-time or whatever.

Ugh, it would totally hurt my head just thinking about it, except for the fact that at the moment I am more or less incapable of feeling any pain. So, nevermind.

Do you ever have days like this? It’s actually not so bad, like being all cozy inside a drug-induced cloud. Of course, in this particular instance, those drugs are ones that were legally purchased from a pharmacy (actually I think they’re even Wal-Mart brand, how stupid is that), but, whatever. This afternoon I’ve been listening to some equally tripped-out, hazy, cloudy music, and I thought just maybe you’d like it if I shared it with you — keep on reading and then give it a listen; maybe you won’t even need any chemical substances to feel like you’re in an altered state!

The band is called Stangala, and their debut album Boued Tousek Hag Traou Mat All came out last December via the Russian emporium of doom that is Solitude Productions. Stangala aren’t Russian, though — they come from Brittany, in northern France. All of the song titles (and probably the lyrics as well) are written in the Breton language, and I’ve been unable to locate a free translator online, so whatever they’re about will just have to remain a mystery.

I suspect that understanding the words wouldn’t really clear things up all that much, anyway, considering the intense acid-washed psychedelic vibe they’ve got going on here. But, it’s my understanding that the lyrics are inspired by Celtic folklore, which makes perfect sense, considering the fact that the music also contains a strong element of Celtic folk.

No, seriously. This stoner/doom trio’s fuzzy, spacey songs are influenced equally by psychedelic acid-jazz and traditional folk music.

Opening track “Doom Rock Glazik” serves as an excellent introduction to the variety of sounds you will hear from this band: we start out with some pretty standard stoner-rock riffing and vocals, everything nice and fuzzy, and dripping with thick reverb as though the band was recorded inside an enormous box. But about a minute into the song, the guitar and bass riffs are now accompanied by some counterpoint riffs played on the pipes. Just reading that description, you might think it would sound strange or out of place, but actually the only shocking thing about it is how naturally it all works together.

Even when there aren’t actually any folk instruments, there’s often still plenty of musical influence, such as some of the riffs in “Langoliers” and the main themes of “Bigoudened An Diaoul.” Along those same lines, “Boued Tousek Hag Trau Mat All” (I could also just say ‘the title track,’ but it’s much more fun to type “Boued Tousek Hag Trau Mat All”) is mostly pretty doomy, with some really dark, rumbly, bottom-heavy organ; but later in the same song there is some folk/jazz-inspired fretboard-dancing as the guitar and bass trade licks back and forth.

Sometimes they present a more straightforward doom metal, without the folk elements, with a song like “Sorcerezed” — here they are heavier and darker, with vocals even more reverby than elsewhere. I’d go so far as to say this particular song has a bit of evilness to its sound, but nonetheless it really gets the head nodding unconsciously.

And sometimes there’s more straightforward folk music without any metallic characteristics, as in “Kalon An Noz” a duet between two different instruments — I’m not really able to identify them for sure, but one is higher-pitched and sounds like it might be played by a bow on strings (possibly a hurdy-gurdy??), while the other is a bit lower and I’m pretty sure is played with a reed (like a cor anglais, maybe?). This track is very minimalistic, but also sort of foreboding, in a ritualistic chant kind of way.

However, the band seems to really come into its own when combining the two; for example, “Al Lidou Esoterik An Dolmen Hud” is another very heavy and dark song, full of crunchy fuzz with a bit of organ hanging out in the background — for about five minutes, but then a bagpipe melody enters in unison with the guitar part, then the bagpipes drop into the background with some sustained notes while the guitar plays a solo. “Bigoudened An Diaoul” similarly pairs a bagpipe with a bass riff around the middle of the song. “Deus Bars An Tan” is a lengthy exercise in ambience, featuring what I believe to be throat singing and the occasional tribal-sounding percussion, but in the distant background everything is drenched in feedback; then towards the end, the track gets swallowed whole by some super-heavy monolithic doom chords coupled with torturous wailing and screaming.

The album proper seems to end with the penultimate track, the wonderfully epic “Izel Eo An Dour,” with its repetitive sing-songy vocals, and a huge amount of atmosphere that continues to build upon itself in an ending that could rival the end of the first side of Abbey Road.

As an encore, the band brings out the one-two punch of the tenth track: “Mij Du” starts out alternating between punishing doom riffs and sounds that could have come from a movie soundtrack (specifically, a theremin sound reminiscent of an old Sci Fi film that features little green men and UFOs; this is coupled with a lo-fi synth line that I swear I’ve heard in the castle levels of some Super Mario Brothers game). Not pulling any punches at this point, Stangala continues on its marathon romp through the world of stoner/doom for nearly a dozen minutes before sputtering out. After a few minutes’ silence, though, they fade back in with “Tri Martolod” — in case you had forgotten about the bagpipes, the remainder of the album features this solo instrument, with the simple accompaniment of a strummed acoustic guitar, and some rather emotional-sounding singing, in what resembles a tragic old love song.

Running just over an hour in length, you’ll find the album does require a bit of a time investment, but I’m sure you’ll also find it to be well worth it, for the thoroughly unique experience it provides!

Author: valleyofsteel
Review
Damned by Light
9+/10

Stangala is the French addition to the ever so popular doom scene. Technically speaking Stangala merely nods toward that direction and uses doom as the backbone of its musical vision. The question is, does Stangala really stand out in this endless flow of doom outfits re-playing riffs written in the Bible of Doom by giants like Black Sabbath, Electric Wizard and St. Vitus?

The record is packed with spine crushing riffs and sludgy bass lines. The reverberated vocal line transforms the singer’s voice into yet another instrument, a refreshing solution that gives more room for the music by diverting the listener’s attention from interpretation to free flow. The band spices up its mix with exotic instruments from Celtic folk tradition and even throws in some grandiose synths.
The record starts off with the listener friendly and extremely catchy “Doom Rock Glazik”. The song also sets the listener into the right kind of doomy mood. Pipes send the song into an awesome solo part towards the end of the song. “Al Lidou Esoterik An Dolmen Hud” is one of those songs you wish would never end. The chorus is surprisingly fresh sounding and every element the band uses locks into place in this particular epic. The middle part gives the listener a short breather before the riff mayhem in the second part of the song. Pure brilliance.

Stangala have indeed a taste for drama with mellow preludes like “Kalon An Noz” and “Deus Bars An Tan”, the latter slowly growing into an eerie drone piece. “Langoliers” and “Bigoudened An Diaoul” portrays the more playful side of the band with surf guitars and upbeat notes. The genre madness continues in “Boued Tousek Hag Traou Mat All” (jazz) and “Sorcerezed” (punk). The end of the record steers back into more conventional doom grounds.

Stangala is definitely a force to be reckoned with. The tight playing and uncompromising take on doom definitely works for the bands benefit. The mix of different styles might be too much for old school enthusiasts, but a new generation might be more receptive to Stangala’s vision. The album would be a masterpiece with small modifications here and there, mostly in length. Locking into a groove is by all means the way to do it right, but a certain progressive approach is still needed to keep it interesting. By cutting away some loose ends and brightening up the mix we would have a real masterpiece on our hands. This will do for now.

Author: C. Huju
Review
Metal.tm
10/10
24.04.2012

Solitude Productions haben mit STANGALA ein wirklich heißes Eisen im Feuer. Das Trio aus Quimper (Bretonisch Kemper) spielt den wohl zugedröhntesten Metal, den ich bisher gehört habe. Das ganze Album hat eine absolut drogengeschwängerte und coole Atmosphäre, ohne jemals auch nur den Ansatz von Langeweile durchkommen zu lassen. Fuzz-Gitarren treffen auf total abgespacete Sounds, die wiederum auf Flöten und Dudelsäcke treffen. Außerdem finde ich es auch sehr abgefahren, dass die Texte der drei Druiden in der alten, keltische Sprache Bretonisch verfasst worden sind. Aber keine Angst, sie passt wunderbar ins Gesamtbild. Eine englische Übersetzung im überaus ansprechend gestaltetem Booklet ist aber vorhanden, so dass man zu jeder Zeit nachlesen kann, auf welchem Trip man sich gerade befindet.
Die Mucke in Worte zu fassen ist gar nicht so einfach. Der Opener "Doom Rock Glazik" hätte (ohne Dudelsack) auch gut auf der ersten KYUSS Scheibe Platz gefunden, "Al Lidou Esoterik An Dolmen Hud" ist eine astreine Doom-Nummer, stimmungsvolle Instrumental bzw. Ambient-Stücke sind auch vorhanden wie "Kalon An Noz" und das etwas lang geratene "Deus Bars An Tan". Track 6 "Langoliers" ist wieder ein KYUSS-artiger Song in dem man sogar schönes Double-Bass Geknatter eingebaut hat, schön im Kontrast dazu steht dann Lied Nummer 7 "Bigoudened An Diaoul" in dem der schöne fuzzige wah-wah Gitarren-Sound geil zur Geltung kommt usw. usf. Diese Platte hat alles was ich mir von einem (Stoner-) Doom-Album nur wünschen kann: beschwörende Parts, drogenverseuchte Sounds, geile mitgeh-Momente und darüber hinaus sogar noch einige Mosh und Pogo-Ausbrüche. Das alles eingebettet in eine absolut fette, authentische Produktion und mit verzerrtem Gesang versehen, ist "Boued Tousek Hag Traou Mat All" eine der besten Doom Scheiben (wenn nicht sogar die Beste), die ich bisher gehört habe. Sauber eingespielt und insgesamt so abwechslungsreich, dass mir keine andere Wahl bleibt als hier die Höchstnote zu zücken. Ich hätte nie gedacht, dass ein so starkes Doom-Album aus Frankreich kommen könnte. Absoluter Geheimtipp und für Freunde von BLACK SABBATH bis ELECTRIC WIZARD Pflichtprogramm. Der perfekte Soundtrack um im Sommer besoffen und Barfuß um die heimische Feuerschale oder den Grill zu tanzen...


Anspieltipps : Eigentlich alle, aber versucht zuerst mal den Opener "Doom Rock Glazik" danach "Langoliers" und "Izel Eo An Dour", diese drei Songs stecken die musikalische Vielfalt des Trios ziemlich gut ab.

Author: Sascha S.
Review
Magazyn Gitartzysta
8/10


Debiutancki album Stangala to jeden z najdziwniejszych krążków z doom/stonerowej zakładki, jakiego miałem okazję posłuchać od dłuższego czasu, może nawet od debiutu Aarni sprzed ośmiu lat. Jednak w tym szaleństwie jest metoda.

Regionalizm jest we Francji niezwykle silnie rozwinięty, a jednym z najbardziej odrębnych kulturowo regionów jest Bretania. To właśnie z bretońskiego miasta Quimper wywodzi się Stangala, zespół, który postanowił odzwierciedlić w swojej muzyce przywiązanie do celtyckiego dziedzictwa tego obszaru. Nie ogranicza się to jednak wyłącznie do tytułu płyty czy tekstów pisanych w wymierającym języku bretońskim (na szczęście, w booklecie znaleźć można i angielskie tłumaczenia tekstów), ale przede wszystkim do muzyki.

Samo w sobie nie jest to może wyjątkowe, ale folkowe patenty wykorzystywane są najczęściej przez formacje parające się innymi, bardziej heavy albo melo-deathowymi dźwiękami. Tymczasem, kapela gra vintage'owy doom z wyraźnymi stonerowymi naleciałościami (czy też, jak sama woli to określać, okultystycznego doom rocka), co w połączeniu z celtyckimi wstawkami, zagranymi przy pomocy tradycyjnych bretońskich instrumentów (biniou koz, czyli stara duda, i inne rodzaje dud oraz bombarda, to jest instrument podobny do oboju, w tradycyjnej muzyce bretońskiej towarzyszący właśnie biniou koz), daje co najmniej niecodzienny efekt. Słyszeliście kiedyś dudy w takiej muzyce? Nie? Tak myślałem.

Zdaję sobie sprawę, że połączenie folku z doomem może zniechęcać niejednego potencjalnego słuchacza, któremu od razu do głowy przyjdą niesłuchalne gnioty w rodzaju Eluveitie. Nic z tych rzeczy. Po pierwsze, celtyckie fragmenty wykorzystywane są tu bardzo umiejętnie, a przede wszystkim z umiarem, bez wiochy i przaśności. Po drugie, Stangala doskonale porusza się w przyjętej przez zespół stylistyce. Bretończycy czują się na tyle pewnie, że niemal każdy utwór utrzymany jest w innym klimacie. "Boued Tousek Hag Traou Mat All" lśni pomysłami, i nawet jeśli za pierwszym razem zaskakuje, w trakcie kolejnych odsłuchów zastosowanie dud w typowo stonerowym "Doom Rock Glazik", albo w kolejnym "Al Lidou Esoterik An Dolmen Hud", gdzie słychać inspiracje Electric Wizard, przestaje dziwić. Nie mówiąc już o instrumentalnym "Kalon An Noz", zagranym wyłącznie na tradycyjnych instrumentach.

W wizardowym klimacie utrzymany jest także "Sorcerezed", w którym jednak znalazło się miejsce na niespodziewane przyspieszenie, zaś "Deus Bars An Tan" to znakomity, mroczny, wręcz funeralowy kawałek, kończący się wywołującymi ciarki piekielnymi wrzaskami. A po nim, pędzący na złamanie karku instrumentalny "Langoliers", rozciągający się od blackmetalowych riffów po stonerowo pulsujący bas. Cztery ostatnie kompozycje to solidne doomowe dźwięki, zagrane ze znakomitym feelingiem i niepozbawione smaczków, jak choćby końcówka ostatniego na płycie "Mij Du", który jest po prostu folkową pieśnią.

"Boued Tousek Hag Traou Mat All" to niekonwencjonalny, łamiący schematy album, oparty na bardzo solidnym doomowym fundamencie, którego nie przesłaniają folkowe wstawki. Brawa za pomysł, brawa za wykonanie. Dawno nie słyszałem tak świeżej płyty z doomowej szuflady. Sprawdźcie ją!

Author: Szymon Kubicki
Review
Metal France
5/5
25.01.2012

Quimper. Ses festnoz, ses ambiances typiques de la Bretagne, ses bagads… et son metal. Et oui, la Bretagne est aussi un grand vivier de bons groupes metal de tous poils. Aujourd’hui nous nous intéressons à un groupe de stoner doom aux accents sludge : Stangala. Fort d’un premier EP en 2008, le groupe revient trois ans après nous livrer leur premier effort full-lenght. Et le moins que l’on puisse dire, c’est que ces gars-là savent nous surprendre.

En effet dès le premier titre, les choses prennent une direction complètement barrée. Les rythmiques et les mélodies sont tout à fait naturelles pour ce genre de musique. Ce qui est moins habituel est l’utilisation de biniou, bombarde et autre instrument folklorique. Rajoutez à cela des paroles en breton et vous aurez l’idée de ce à quoi on peut s’attendre avec ce TRÈS BON album. Bon le groupe ne cache pas son affection aux divers psychotropes non plus (‘Mary Jane, Salvia & Mushrooms, The forces of the Earth’, Doom Rock Glazik) mais ça donne tout le côté mystique psychédélique de leur musique. Imaginez un peu un Spiritual Beggars crasseux et caverneux mélangé à un Black Sabbath des premières heures (le tout premier album) ainsi que des touches à la Monster Magnet et vous aurez le trio gagnant des influences de nos trois gaillards.

C’est d’ailleurs là toute la force de ce groupe. Dès le premier morceau on est pris d’un sourire. Mais pas le sourire narquois qui dit : bande de joyeux drilles… Bien au contraire, c’est le sourire qui prend quand on est en train de découvrir une bonne petite pépite. Car si le premier titre peut s’avérer léger, son successeur lui, est bien plus lourd et sérieux. Certes, c’est du stoner comme on a déjà pu en entendre, du moins pour les plus férus de ce style. Mais Stangala sait utiliser avec brio les recettes qui font de bons morceaux pour ce style. La voix, bien en retrait mais tout de même présente donne un côté mystique aux morceaux tout en nous aidant à planer. Car c’est bien là l’exact terme pour définir la voix de Steven Le Moan : planante. Autre fait à noter, la présence de la basse. Et pas n’importe quel jeu qui plus est. Alexandre Miossec est très certainement un rejeton caché, du moins spirituellement du grand Geezer Butler. Ses lignes de basses y font penser dès les premières lignes en particulier sur Al Lidou Esoterik An Dolmen Hud. Et les surprises de continuer. Comment sur un titre aussi lourd que celui-ci peut on trouver le moyen de rajouter encore une fois ces instruments qui font de la Bretagne une région à part ?

Il faut dire que le groupe est enclin à tout un folklore mystique. Encore un point commun au Black Sabbath des débuts. En effet, tous les titres parlent de culture païenne (au sens premier du terme). Le titre Deus Bars An Tan confirme aussi que le Sabbat Noir est une source d’inspiration, mais sans pour autant les plagier. Par certains aspects, instruments traditionnels en moins, on pourrait même penser que cet album est une suite au premier album de la bande Iommi, Osbourne, Butler & Ward. Excusez du peu !
On s’ouvre donc sur un monde qui pourrait être issu de la mythologie Arthurienne. La culture ‘druidique’ et tout ce folklore sied au final parfaitement bien à cette musique. On embarque donc pour un voyage dans des contrées lointaines grâce à cette œuvre. Œuvre oui, car l’album s’écoute d’une traite. Il s’apparente plus à un livre musical qu’à un album de stoner tout simple. Le livret n’étant là que pour nous servir de guide et nous donner le fil conducteur du récit que nos trois bretons nous content. On se retrouve presque en pleine tradition de culture orale ancestrale. Les plus celtes d’entre nous auront sans peine la larme à l’œil quant à l’écoute de cet OVNI musical.
Un album qui est la découverte de ce début d’année (l’album est cependant paru le 05 décembre 2011) et qui n’aura de cesse que de tourner dans la platine. A écouter sans modération. Car si le groupe nous parle des effets psychédéliques dus à différents psychotropes, le seul utile à l’écoute de ce Boued Tousek Hag Traou Mat All est notre imaginaire lié à la puissance de la musique de cet album se déroulant sans fausse note aucune.

Author: Mindkiller
Review
Brutalism
4/5
04.04.2012

'Boued Tousek Hag Traou Mat All' is the debut album from French Stoner/ Rock band Stangala. It's a bit different from the average Stoner Metal band in the sense it isn't all about slow, distorted guitar passages in somewhat upbeat formulas with raspy singing and snarling. Most of the album is broken up by the usual vocal led tracks and then including some instrumental tracks here and there; some more random than most. The more vocal led tracks are either the upbeat, fuzzy enjoyable Rock oriented pieces like "Bigoudened An Diaoul" which sound like they take influence from Queens Of The Stone Age or Stoned Jesus, but even these are innovative by the use of fading out vocals, adding in some bagpipes, and overall keeping an atmosphere that isn't as begrudged as some might be used to. "Doom Rock Glazik" is probably the 'cleaner' track on the album with a solid sound that isn't distorted and could almost be considered mainstream for the structure. On the other hand a track like "Al Lidou Esoterik An Dolmen Hud" is much more distorted and slower, meant for the more typical appreciator of Stoner/ Sludge Metal with its pyschedelic moments of slide guitar, low fuzzy pace tinged with Grungle influence and overall depressing tone that is a huge difference from the more upbeat ones.

The instrumentals on the album are where things really get fun (or a mind trip). "Kalon An Noz" is just bagpipes and flutes- a huge difference from the buzz of guitars. "Deus Bars An Tan" is as distorted as one can get, feeling more like a Sunn O track with a haunting, slow lo fi tone and spoken word bits right before faded screaming; it feels like 'The Black One' all over again- freaky stuff. Finally there is "Langoliers" which most will find themselves comfortable with for its Rock oriented rhythms and being more on par with the rest of the album and not as psychedelically influenced. Still, these little bits really help make the album feel more than just another Gloomy Sunday or Heavy Lord copy, which also resides on Solitude Prod's label. It's nice to hear something different for a change while not being so radically different it feels alienating.

Author: devilmetal747
Write a review